Nienawidzę tej
przeszłości ciągnącej się za mną.
Wyszłam ze szkoły i od razu chwyciłam telefon. Trzeba sobie
było załatwić zwolnienie.
- Nick? – zapytałam gdy usłyszałam szmer po drugiej stronie.
- Tak? – usłyszałam głos chłopaka.
- Potrzebuje usprawiedliwienia z dzisiaj, dwie ostatnie godziny i zwolnienia z w-fu na 2 miesiące.
- uuu… Ciężka sprawa. Co proponujesz w zamian?
- Wiem, ze to wymaga więcej zachodu ale 700€ wystarczy?
- Przyjdź za dwie godziny – rzucił tylko i przerwał połączenie. Kim był Nick? Przyjacielem. Poznaliśmy się jeszcze za czasów piaskownicy. Odwrócił się ode mnie jak reszta ale nie do końca. Jego ojciec był lekarzem i raz na jakiś czas chłopak załatwiał mi fałszywe zwolnienia. Poza takimi jednorazowymi akcjami nie utrzymywaliśmy kontaktu. Nie chciał stracić kumpli i ja to rozumiem. Szanuję go za to, że mi pomaga.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- Nick? – zapytałam gdy usłyszałam szmer po drugiej stronie.
- Tak? – usłyszałam głos chłopaka.
- Potrzebuje usprawiedliwienia z dzisiaj, dwie ostatnie godziny i zwolnienia z w-fu na 2 miesiące.
- uuu… Ciężka sprawa. Co proponujesz w zamian?
- Wiem, ze to wymaga więcej zachodu ale 700€ wystarczy?
- Przyjdź za dwie godziny – rzucił tylko i przerwał połączenie. Kim był Nick? Przyjacielem. Poznaliśmy się jeszcze za czasów piaskownicy. Odwrócił się ode mnie jak reszta ale nie do końca. Jego ojciec był lekarzem i raz na jakiś czas chłopak załatwiał mi fałszywe zwolnienia. Poza takimi jednorazowymi akcjami nie utrzymywaliśmy kontaktu. Nie chciał stracić kumpli i ja to rozumiem. Szanuję go za to, że mi pomaga.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- Znów się pocięłaś że rezygnujesz z w-fu? – zapytał Nick
wręczając mi zwolnienie.
- Można tak powiedzieć. Dzięki – powiedziałam i podałam mu kopertę z kasą.
- Miło się robi z Toba interesy – stwierdził po przeliczeniu kwoty.
- Czuje się zaszczycona tym komplementem – zaśmiałam się i odeszłam.
- Można tak powiedzieć. Dzięki – powiedziałam i podałam mu kopertę z kasą.
- Miło się robi z Toba interesy – stwierdził po przeliczeniu kwoty.
- Czuje się zaszczycona tym komplementem – zaśmiałam się i odeszłam.
W drodze do domu odebrałam telefon z kuratorium.
- Dzień dobry pani Magdo! – powiedziałam wesoło do typiarki, która zajmowała się mną gdy coś przeskrobałam.
-Nie taki dobry dla Ciebie. Mam nadzieję, że masz usprawiedliwienie za swoja dzisiejszą nieobecność.
- Już do pani z nim idę – odpowiedziałam i zakończyłam rozmowę. Pani Magda była taka jakby moja kuratorką do 18 roku życia. To z nią rozliczałam się za wszystkie wybryki. Musiałam mieć usprawiedliwioną każda nieobecność ze szkoły, nie mogłam wylądować na komisariacie, raz w miesiącu miałam kontrolę w domu. Musze uważać żeby nie odwalić czegoś głupiego, bo wyląduję w pogotowiu opiekuńczym, a później w domu dziecka. Nie uśmiecha mi się ta perspektywa.
- Dzień dobry pani Magdo! – powiedziałam wesoło do typiarki, która zajmowała się mną gdy coś przeskrobałam.
-Nie taki dobry dla Ciebie. Mam nadzieję, że masz usprawiedliwienie za swoja dzisiejszą nieobecność.
- Już do pani z nim idę – odpowiedziałam i zakończyłam rozmowę. Pani Magda była taka jakby moja kuratorką do 18 roku życia. To z nią rozliczałam się za wszystkie wybryki. Musiałam mieć usprawiedliwioną każda nieobecność ze szkoły, nie mogłam wylądować na komisariacie, raz w miesiącu miałam kontrolę w domu. Musze uważać żeby nie odwalić czegoś głupiego, bo wyląduję w pogotowiu opiekuńczym, a później w domu dziecka. Nie uśmiecha mi się ta perspektywa.
Po wizycie w kuratorium i krótkiej pogawędce z Panią Magdą
postanowiłam w końcu odwiedzić grób rodziców. Nie byłam tam od jakiegoś
miesiąca. Zawsze miałam jakąś wymówkę aby odłożyć wizytę na później. Od ich
śmierci minęło już trochę czasu(około pół roku) a ja byłam na cmentarzu tylko 3
razy, bałam się tam przychodzić. Cały
czas na nowo przypominały mi się wydarzenia z tamtego dnia. Kupiłam znicz.
„Muszę się w końcu przełamać” – z takim postanowieniem przekroczyłam bramę
miejsca wiecznego spoczynku wielu ludzi i udałam się we właściwą alejkę. Gdy stanęłam przed ich marmurowym grobem
byłam dziwnie spokojna. Odłożyłam torbę i usiadłam na ławeczce. Dopiero po
chwili zapaliłam znicz i wróciły do mnie wspomnienia. Otarłam szybko łzę płynącą po moim policzku.
- Nie mogę uwierzyć, że już was nie ma – wyszeptałam – Czasami zastanawiam się dlaczego mnie opuściliście. Nadal nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie. Chociaż Harry chyba wie, powiedział że taka jest równowaga świata. Ale to nie jest sprawiedliwe. Jest tyle innych ludzi, złych, których śmierć wyszłaby na dobre dla społeczeństwa więc dlaczego to właśnie was spotkało? Wiecie jak było mi ciężko? Przepraszam, że musieliście patrzyć jak się staczam, ale już jest lepiej. Już prawie sobie z tym poradziłam. Najciężej jest w szkole, strasznie mnie prześladują. Ale wiecie co? Harry wrócił. Nie tak na zawsze, bo niedługo będzie musiał wrócić do Londynu ale znów się przyjaźnimy. Ci jego koledzy z zespołu to nieźli wariaci. Gdy tylko o nich myślę uśmiech sam ładuje mi się na twarz. Szkoda, że za kilka dni wyjeżdżają. Będę za nimi tęsknić. Zżyłam się z nimi. I jeszcze jedno, poznałam super dziewczynę, zaprzyjaźniłyśmy się. Corny jest… jest idealna. Jakbyście ja poznali od razu byście ja polubili.
Czułam się lepiej po tych zwierzeniach. Nie wiem czy moi rodzice to słyszeli czy nie ale ulżyło mi. Łzy spływały po moich policzkach strumieniami. Posiedziałam jeszcze chwilę patrząc w pusta przestrzeń i słuchając szumu wiatru. Około 16 postanowiłam wracać do domu. Dom jak to dziwnie teraz brzmi. To już nie ten sam wyraz gdy wiesz, ze wracasz do pustych pokoi a nie do uśmiechniętej rodzinki czekającej na Ciebie z kolacją. Chłopcy ostatnio wypełniali mi ta pustkę. Nie wiem co zrobię gdy wyjadą. Wróciłam do domu ale nikogo nie było. Gdzie się podziała ta 5 wariatów, czyżby nareszcie trafili do psychiatryka?
- Nie mogę uwierzyć, że już was nie ma – wyszeptałam – Czasami zastanawiam się dlaczego mnie opuściliście. Nadal nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie. Chociaż Harry chyba wie, powiedział że taka jest równowaga świata. Ale to nie jest sprawiedliwe. Jest tyle innych ludzi, złych, których śmierć wyszłaby na dobre dla społeczeństwa więc dlaczego to właśnie was spotkało? Wiecie jak było mi ciężko? Przepraszam, że musieliście patrzyć jak się staczam, ale już jest lepiej. Już prawie sobie z tym poradziłam. Najciężej jest w szkole, strasznie mnie prześladują. Ale wiecie co? Harry wrócił. Nie tak na zawsze, bo niedługo będzie musiał wrócić do Londynu ale znów się przyjaźnimy. Ci jego koledzy z zespołu to nieźli wariaci. Gdy tylko o nich myślę uśmiech sam ładuje mi się na twarz. Szkoda, że za kilka dni wyjeżdżają. Będę za nimi tęsknić. Zżyłam się z nimi. I jeszcze jedno, poznałam super dziewczynę, zaprzyjaźniłyśmy się. Corny jest… jest idealna. Jakbyście ja poznali od razu byście ja polubili.
Czułam się lepiej po tych zwierzeniach. Nie wiem czy moi rodzice to słyszeli czy nie ale ulżyło mi. Łzy spływały po moich policzkach strumieniami. Posiedziałam jeszcze chwilę patrząc w pusta przestrzeń i słuchając szumu wiatru. Około 16 postanowiłam wracać do domu. Dom jak to dziwnie teraz brzmi. To już nie ten sam wyraz gdy wiesz, ze wracasz do pustych pokoi a nie do uśmiechniętej rodzinki czekającej na Ciebie z kolacją. Chłopcy ostatnio wypełniali mi ta pustkę. Nie wiem co zrobię gdy wyjadą. Wróciłam do domu ale nikogo nie było. Gdzie się podziała ta 5 wariatów, czyżby nareszcie trafili do psychiatryka?
*Oczami Liama*
- To co robimy – zapytałem.
- A jakby ja tak trochę potorturować? – rzucił z głupim uśmieszkiem Louis.
- O! Albo zamknąć ja na tydzień w pokoju bez luster – wykrzyknął Zayn.
- To by zadziałało, ale na Ciebie – rzucił Niall.
- Dobra! Koniec! Rozmawiamy na poważnie albo kończymy temat – zdenerwował się Harry. Miał rację. Chłopaki robili sobie z tego jaja, a Roxi mogła mieć poważne problemy. Musieliśmy się w końcu dowiedzieć o co poszło. Zebraliśmy się do kupy i poszliśmy do domu blondynki. Zastaliśmy ja rozwaloną przed telewizorem z pudełkiem popcornu w rękach.
- Roxi – zacząłem.
- Yhy? – zapytała nawet na mnie nie patrząc.
- Musimy pogadać – dokończył za mnie Harry.
- W co się wpakowaliście? – zapytała podejrzliwie.
- Chodzi raczej o Ciebie – odparł Louis.
- Chcemy się dowiedzieć czemu wczoraj byłaś taka wkurzona? – zapytał Nialler.
- To nic poważnego – machnęłam ręką.
- I przez to byłaś taka załamana? – Zayn wydawał się już zdenerwowany podejściem Roxi do całej tej sytuacji.
- No lekko pokłóciłam się z dziewczynami z klasy ale już jest ok .
- To co robimy – zapytałem.
- A jakby ja tak trochę potorturować? – rzucił z głupim uśmieszkiem Louis.
- O! Albo zamknąć ja na tydzień w pokoju bez luster – wykrzyknął Zayn.
- To by zadziałało, ale na Ciebie – rzucił Niall.
- Dobra! Koniec! Rozmawiamy na poważnie albo kończymy temat – zdenerwował się Harry. Miał rację. Chłopaki robili sobie z tego jaja, a Roxi mogła mieć poważne problemy. Musieliśmy się w końcu dowiedzieć o co poszło. Zebraliśmy się do kupy i poszliśmy do domu blondynki. Zastaliśmy ja rozwaloną przed telewizorem z pudełkiem popcornu w rękach.
- Roxi – zacząłem.
- Yhy? – zapytała nawet na mnie nie patrząc.
- Musimy pogadać – dokończył za mnie Harry.
- W co się wpakowaliście? – zapytała podejrzliwie.
- Chodzi raczej o Ciebie – odparł Louis.
- Chcemy się dowiedzieć czemu wczoraj byłaś taka wkurzona? – zapytał Nialler.
- To nic poważnego – machnęłam ręką.
- I przez to byłaś taka załamana? – Zayn wydawał się już zdenerwowany podejściem Roxi do całej tej sytuacji.
- No lekko pokłóciłam się z dziewczynami z klasy ale już jest ok .
*Oczmi Roxanne*
- Uff - odetchnęli z ulgą – To dobrze. Ale jakby co to z każdym problemem wal śmiało do nas.
- Spoko i sorki że was zmartwiłam – powiedziałam. Musiałam skłamać. Gdyby Harry dowiedział się prawd nie pozwoliłby mi chodzić do szkoły, a na to nie mogłam sobie pozwolić. Albo wymyśliłby jakiś „genialny” plan. Nie było innego wyjścia. Nic im nie będzie jeżeli nie podzielę się z nimi wszystkimi szczegółami. Chyba tylko Harry mi nie wierzy. Wie, ze coś kręcę. No trudno i tak nic więcej im nie powiem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- Uff - odetchnęli z ulgą – To dobrze. Ale jakby co to z każdym problemem wal śmiało do nas.
- Spoko i sorki że was zmartwiłam – powiedziałam. Musiałam skłamać. Gdyby Harry dowiedział się prawd nie pozwoliłby mi chodzić do szkoły, a na to nie mogłam sobie pozwolić. Albo wymyśliłby jakiś „genialny” plan. Nie było innego wyjścia. Nic im nie będzie jeżeli nie podzielę się z nimi wszystkimi szczegółami. Chyba tylko Harry mi nie wierzy. Wie, ze coś kręcę. No trudno i tak nic więcej im nie powiem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Roxanne poszła do kuchni. „Skoro już przyszli to wypadałoby
zrobić coś do jedzenia i picia” – pomyślała - „Głody Horan to zły Horan”.
- Chcecie naleśniki? – krzyknęła do chłopaków którzy już rozwalili się w salonie.
- No pewnie!
- Czekaj pomogę ci! – do kuchni wparował Niall – Zawsze chciałem się nauczyć przyżądzać ta pyszną potrawę.
- Haha, dobra ale ty sprzątasz po kolacji – zaśmiała się Roxi.
- Dla naleśników jestem gotów się poświęcić.
Zaczęli się wygłupiać. Wyciągnęli wszystkie potrzebne składniki postawili na blacie.
- Teraz patrz i ucz się od mistrza – zaśmiała się blondynka. Z przyzwyczajenia odwinęła rękawy bluzy lecz zaraz je opuściła, przypominając sobie o znajdujących się pod nimi bliznach. Horan zauważył jej dziwne zachowanie i to jak szybko opuściła rękawy. Coś różowego mignęło mu przed oczami. „Może się oparzyła czy coś” – pomyślał blondyn.
- Chcecie naleśniki? – krzyknęła do chłopaków którzy już rozwalili się w salonie.
- No pewnie!
- Czekaj pomogę ci! – do kuchni wparował Niall – Zawsze chciałem się nauczyć przyżądzać ta pyszną potrawę.
- Haha, dobra ale ty sprzątasz po kolacji – zaśmiała się Roxi.
- Dla naleśników jestem gotów się poświęcić.
Zaczęli się wygłupiać. Wyciągnęli wszystkie potrzebne składniki postawili na blacie.
- Teraz patrz i ucz się od mistrza – zaśmiała się blondynka. Z przyzwyczajenia odwinęła rękawy bluzy lecz zaraz je opuściła, przypominając sobie o znajdujących się pod nimi bliznach. Horan zauważył jej dziwne zachowanie i to jak szybko opuściła rękawy. Coś różowego mignęło mu przed oczami. „Może się oparzyła czy coś” – pomyślał blondyn.
_____________________________________________
Dzieki za 5 komentarzy pod poprzednim nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :D Mam nadzieje, ze ten rozdział wam sie spodobał xd Wiem, że trochę w nim przynudzam ale musicie to jakoś przeżyć xd Ogólnie to rozdziały są napisane juz do 22 ale niestety w zeszycie, bo ja lubię sobie w szkole popisać :D I nastepny pojawi się w weekend, bo w tym tygodniu mam full klasówek. Kończąc:
liczę na wasze komentarze xd
do weekendu <3
UDANEGO SYLWESTRA ♥