poniedziałek, 31 grudnia 2012

16 „A jakby tak ja trochę potorturować?”

[muzyka One Direction - Truly Madly Deeply]


Nienawidzę tej przeszłości ciągnącej się za mną.

Wyszłam ze szkoły i od razu chwyciłam telefon. Trzeba sobie było załatwić zwolnienie.
- Nick? – zapytałam gdy usłyszałam szmer po drugiej stronie.
- Tak? – usłyszałam głos chłopaka.
- Potrzebuje usprawiedliwienia z dzisiaj, dwie ostatnie godziny i zwolnienia z w-fu na 2 miesiące.
- uuu… Ciężka sprawa. Co proponujesz w zamian?
- Wiem, ze to wymaga więcej zachodu ale 700€ wystarczy?
- Przyjdź za dwie godziny – rzucił tylko i przerwał połączenie.  Kim był Nick? Przyjacielem. Poznaliśmy się jeszcze za czasów piaskownicy. Odwrócił się ode mnie jak reszta ale nie do końca. Jego ojciec był lekarzem i raz na jakiś czas chłopak załatwiał mi fałszywe zwolnienia. Poza takimi jednorazowymi akcjami nie utrzymywaliśmy kontaktu. Nie chciał stracić kumpli i ja to rozumiem. Szanuję go za to, że mi pomaga.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

- Znów się pocięłaś że rezygnujesz z w-fu? – zapytał Nick wręczając mi zwolnienie.
- Można tak powiedzieć. Dzięki – powiedziałam i podałam mu kopertę z kasą.
- Miło się robi z Toba interesy – stwierdził po przeliczeniu kwoty.
- Czuje się zaszczycona tym komplementem – zaśmiałam się i odeszłam.
W drodze do domu odebrałam telefon z kuratorium.
- Dzień dobry pani Magdo! – powiedziałam wesoło do typiarki, która zajmowała się mną gdy coś przeskrobałam.
-Nie taki dobry dla Ciebie. Mam nadzieję, że masz usprawiedliwienie za swoja dzisiejszą nieobecność.
-  Już do pani z nim idę – odpowiedziałam i zakończyłam rozmowę. Pani Magda była taka jakby moja kuratorką do 18 roku życia. To z nią rozliczałam się za wszystkie wybryki. Musiałam mieć usprawiedliwioną każda nieobecność ze szkoły, nie mogłam wylądować na komisariacie, raz w miesiącu miałam kontrolę w domu. Musze uważać żeby nie odwalić czegoś głupiego, bo wyląduję w pogotowiu opiekuńczym, a później w domu dziecka. Nie uśmiecha mi się ta perspektywa.
Po wizycie w kuratorium i krótkiej pogawędce z Panią Magdą postanowiłam w końcu odwiedzić grób rodziców. Nie byłam tam od jakiegoś miesiąca. Zawsze miałam jakąś wymówkę aby odłożyć wizytę na później. Od ich śmierci minęło już trochę czasu(około pół roku) a ja byłam na cmentarzu tylko 3 razy, bałam się tam przychodzić.  Cały czas na nowo przypominały mi się wydarzenia z tamtego dnia. Kupiłam znicz. „Muszę się w końcu przełamać” – z takim postanowieniem przekroczyłam bramę miejsca wiecznego spoczynku wielu ludzi i udałam się we właściwą alejkę.  Gdy stanęłam przed ich marmurowym grobem byłam dziwnie spokojna. Odłożyłam torbę i usiadłam na ławeczce. Dopiero po chwili zapaliłam znicz i wróciły do mnie wspomnienia.  Otarłam szybko łzę płynącą po moim policzku.
- Nie mogę uwierzyć, że już was nie ma – wyszeptałam – Czasami zastanawiam się dlaczego mnie opuściliście. Nadal nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie. Chociaż Harry chyba wie, powiedział że taka jest równowaga świata. Ale to nie jest sprawiedliwe. Jest tyle innych ludzi, złych, których śmierć wyszłaby na dobre dla społeczeństwa więc dlaczego to właśnie was spotkało? Wiecie jak było mi ciężko? Przepraszam, że musieliście patrzyć jak się staczam, ale już jest lepiej. Już prawie sobie z tym poradziłam. Najciężej jest w szkole, strasznie mnie prześladują. Ale wiecie co? Harry wrócił. Nie tak na zawsze, bo niedługo będzie musiał wrócić do Londynu ale znów się przyjaźnimy. Ci jego koledzy z zespołu to nieźli wariaci. Gdy tylko o nich myślę uśmiech sam ładuje mi się na twarz. Szkoda, że za kilka dni wyjeżdżają. Będę za nimi tęsknić. Zżyłam się z nimi. I jeszcze jedno, poznałam super dziewczynę, zaprzyjaźniłyśmy się. Corny jest… jest idealna. Jakbyście ja poznali od razu byście ja polubili.
Czułam się lepiej po tych zwierzeniach. Nie wiem czy moi rodzice to słyszeli czy nie ale ulżyło mi. Łzy spływały po moich policzkach strumieniami. Posiedziałam jeszcze chwilę patrząc w pusta przestrzeń i słuchając szumu wiatru. Około 16 postanowiłam wracać do domu.  Dom jak to dziwnie teraz brzmi. To już nie ten sam wyraz gdy wiesz, ze wracasz do pustych pokoi a nie do uśmiechniętej rodzinki czekającej na Ciebie z kolacją.  Chłopcy ostatnio wypełniali mi ta pustkę. Nie wiem co zrobię gdy wyjadą. Wróciłam do domu ale nikogo nie było. Gdzie się podziała ta 5 wariatów, czyżby nareszcie trafili do psychiatryka?

*Oczami Liama*
- To co robimy – zapytałem.
- A jakby ja tak trochę potorturować? – rzucił z głupim uśmieszkiem Louis.
- O! Albo zamknąć ja na tydzień w pokoju bez luster – wykrzyknął Zayn.
- To by zadziałało, ale na Ciebie – rzucił Niall.
- Dobra! Koniec! Rozmawiamy na poważnie albo kończymy temat – zdenerwował się Harry. Miał rację. Chłopaki robili sobie z tego jaja, a Roxi mogła mieć poważne problemy. Musieliśmy się w końcu dowiedzieć o co poszło.   Zebraliśmy się do kupy i poszliśmy do domu blondynki. Zastaliśmy ja rozwaloną przed telewizorem z pudełkiem popcornu w rękach. 
- Roxi – zacząłem.
- Yhy? – zapytała nawet na mnie nie patrząc.
- Musimy pogadać – dokończył za mnie Harry.
- W co się wpakowaliście? – zapytała podejrzliwie.
- Chodzi raczej o Ciebie – odparł Louis.
- Chcemy się dowiedzieć czemu wczoraj byłaś taka wkurzona? – zapytał Nialler.
- To nic poważnego – machnęłam ręką.
- I przez to byłaś taka załamana? – Zayn wydawał się już zdenerwowany podejściem Roxi do całej tej sytuacji.
- No lekko pokłóciłam się z dziewczynami z klasy ale już jest ok .

*Oczmi Roxanne*
- Uff -  odetchnęli z ulgą – To dobrze. Ale jakby co to z każdym problemem wal śmiało do nas.
- Spoko i sorki że was zmartwiłam – powiedziałam. Musiałam skłamać. Gdyby Harry dowiedział się prawd nie pozwoliłby mi chodzić do szkoły, a na to nie mogłam sobie pozwolić. Albo wymyśliłby jakiś „genialny” plan. Nie było innego wyjścia. Nic im nie będzie jeżeli nie podzielę się z nimi wszystkimi szczegółami. Chyba tylko Harry mi nie wierzy. Wie, ze coś kręcę. No trudno i tak nic więcej im nie powiem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Roxanne poszła do kuchni. „Skoro już przyszli to wypadałoby zrobić coś do jedzenia i picia” – pomyślała - „Głody Horan to zły Horan”.
- Chcecie naleśniki? – krzyknęła do chłopaków którzy już rozwalili się w salonie.
- No pewnie!
- Czekaj pomogę ci! – do kuchni wparował Niall – Zawsze chciałem się nauczyć przyżądzać ta pyszną potrawę.
- Haha, dobra ale ty sprzątasz po kolacji – zaśmiała się Roxi.
- Dla naleśników jestem gotów się poświęcić.
Zaczęli się wygłupiać. Wyciągnęli wszystkie potrzebne składniki postawili na blacie.
- Teraz patrz i ucz się od mistrza – zaśmiała się blondynka. Z przyzwyczajenia odwinęła rękawy bluzy lecz zaraz je opuściła, przypominając sobie o znajdujących się pod nimi bliznach. Horan zauważył jej dziwne zachowanie i to jak szybko opuściła rękawy. Coś różowego mignęło mu przed oczami. „Może się oparzyła czy coś” – pomyślał blondyn.
_____________________________________________
Dzieki za 5 komentarzy pod poprzednim nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :D Mam nadzieje, ze ten rozdział wam sie spodobał xd Wiem, że trochę w nim przynudzam ale musicie to jakoś przeżyć xd Ogólnie to rozdziały są napisane juz do 22 ale niestety w zeszycie, bo ja lubię sobie w szkole popisać :D I nastepny pojawi się w weekend, bo w tym tygodniu mam full klasówek. Kończąc:
liczę na wasze komentarze xd
do weekendu <3
UDANEGO SYLWESTRA  ♥ 

piątek, 28 grudnia 2012

15 „DJ Malik odmawia wyjścia na imprezę? Na pewno dobrze się czujesz?”


muzyka Linkin Park - Lost In The Echo (dziękuję Weronice, że mi ją "pokazała" na swoim blogu <33)

- Louis przepraszam, ze nie zadzwoniłam i musieliście przyjeżdżać. Zobaczymy się wieczorem - powiedziałam i przerwałam połączenie. A może źle postąpiłam? Może powinnam im powiedzieć, poradzić się? W końcu to Mio przyjaciele nie? A przyjaciele sobie pomagają. Nie, błąd. Przyjaciele nie istnieją, są tylko ludzie którzy ich udają. Zawsze radziłam sobie sama i teraz też będzie dobrze. Umyłam ręce z krwi w jeziorze i założyłam bluzę. Wrócę do domu jak gdyby nigdy nic.

Do domu wróciłam dopiero po 20. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jeden wielki syf. Cały korytarz był w mące i rozbitych na podłodze jajkach. Salon podobnie tylko dodać do tego rozwalony wszędzie popcorn, chipsy i rozlaną colę. Nie dosyć, że byłam wkurwiona po tym wydarzeniu w szkole to jeszcze miałam burdel w domu. Winowajców znalazłam w kuchni. Siedzieli przy stole, a przed nimi na talerzu widniała góra naleśników, obok był dżem, nutella, bita śmietana i inne dodatki mogące poprawić smak tej cudnej potrawy.  Weszłam tam i odchrząknęłam. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Zmierzyłam każdego z chłopaków morderczym wzrokiem  i powiedziałam:
- Macie to natychmiast posprzątać! – i wyszłam, z raczej wybiegłam wkurwiona. Chłopcy po chwili osłupienia zerwali się z miejsc i zaczęli się przekrzykiwać. To było coś w rodzaju:
Liam: Przepraszamy! Próbowałem ich powstrzymać ale byli jak stado dzikich bestii.
Niall: Widzisz ile jedzenia zrobiliśmy? Jestem nawet gotowy podzielić się z Tobą tymi naleśnikami.
Zayn: Oni zniszczyli moją fryzurę! Jak już jesteś to weź im coś powiedz! Układałem włosy chyba z godzinę!
Louis: Roxanne! Czekaj! Musimy pogadać!
Zdążyłam na szczęście przed nimi uciec i schronić się w moim pokoju. Przekręciłam zamek chwilę przed tym jak dopadli do drzwi.  Stali po drugiej stronie i próbowali je otworzyć, cały czas krzycząc żebym wyszła ale jakoś nie miałam ochoty widzieć ich twarzy. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę na full, żeby zagłuszyć wszystko inne. Chłopców miałam na tę chwilę w głębokim poważaniu, najpierw muszę się odstresować.

*Oczami Harrego*
Chłopcy poszli ogarnąć parter a ja zostałem pod drzwiami Rox. Cały czas coś do niej mówiłem. Może jednak trochę przesadziliśmy z tym bałaganem? Przecież ja też mam tu dom, w którym moglibyśmy się spokojnie zatrzymać a cały czas wykorzystujemy blondynkę. Zastanawiałem się czemu tak długo jej nie było? Co takiego wydarzyło się w szkole, że uciekła? Wiem, że to musiało być coś naprawdę poważnego. Przez ten cały czas gdy nie wracała bardzo się martwiłem. Miałem przed oczami najróżniejsze sceny w których dzieją się jej najokropniejsze rzeczy.
Siedziałem pod jej drzwiami około 4 godziny. Nie otworzyła. Co jakiś czas słyszałem tylko  cichy i zduszony szloch. Przy tym dźwięku serce pękało mi na miliony drobnych kawałeczków. Nie chcę żeby cierpiała, obiecywałem jej że nie będzie już chodziła smutna. Chciałbym znać dokładny powód jej zachowania. Postanowiłem przespać się na kanapie na dole, podłoga jest jednak trochę niewygodna. Chłopaki sprzątnęli dom i poszli do mnie mając nadzieję, że wyciągnę coś od Roxi. Zasnąłem targany złymi przeczuciami.

*Oczami Zayna*
Czemu Roxi była dzisiaj taka, trudno to opisać, była taka zdołowana? Obojętna? Jakby uszło z niej całe życie i pozostała tylko powłoka człowieka. Czyżby Ci kolesie spod sklepu znów jej dokuczali? Czy to było coś poważnego? Zastanawiam się czy nie powiedzieć o tym Harremu. On najlepiej ja zna i najszybciej znajdzie sposób by jej pomóc.
Siedziałem i myślałem nad tym intensywnie. Chłopaki poszli do jakiegoś klubu. Chcieli odreagować ta 'chorą' sytuację. Ja jednak nie miałem ochoty na żadne zabawy. Dziwnie się na mnie patrzyli; "Co?! DJ Malik odmawia wyjścia na imprezę? Na pewno dobrze się czujesz?" Dzisiaj po prostu nie miałem na to siły. Marzyłem żeby położyć głowę na poduszce i zasnąć.

*Oczami Roxanne*
Tym razem wstałam na tyle wcześnie aby bez problemu zdążyć do szkoły. Spędziłam pod prysznicem dobre 20 minut oglądając strupy powstałe na wczorajszych cięciach. Nie był to zbyt przyjemny obrazek. Ubrałam czarne, gładkie leginsy i czerwony sweterek z dłuższymi rękawami, żeby przypadkiem się nie podwinęły. Do tego białe vansy. Dobrze że nie było zbyt ciepło i mój strój nie wyróżniał się przy tej pogodzie. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam śpiącego Harrego. Biedak, ta kanapa nie jest zbyt wygodna. Mógł iść do któregoś z pokoi. Słodko wygląda jak śpi, tak niewinnie. Przykryłam go kocem, który leżał na fotelu obok. Wiem, że wczoraj długo siedział przed moim pokojem. Po jakiejś godzinie zdjęłam słuchawki i wsłuchiwałam się w jego słowa, jego głos. Głównie mnie pocieszał i zadawał pytania. Nawet za bardzo nie wiem kiedy zaczęłam.
Nie chciało mi się iść dzisiaj do szkoły ale mus, to mus. Sąd rodzinny nie wysłał mnie do domu dziecka tylko dlatego, że byłam już prawie pełnoletnia. Poza tym obiecywałam że będę grzeczna. Pewnie będą się czepiając o wczorajszy dzień ale spróbuje to jakoś przeżyć. Nie pierwszy raz się wykręcę. Teraz jednak już naprawdę muszę być 'grzeczna' . Przed wyjściem chwyciłam jeszcze moją dużą, czarną torbę, założyłam słuchawki na uszy i wyszłam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
-I co dowiedziałeś się czegoś? - zapytał Louis Harrego. Siedzieli u Loczka w domu i dyskutowali o Roxanne.
- Nie - pokręcił głową Harry - przez całą noc nie wyszła z pokoju. A rano już jej nie było.
- A może to tamci znów jej się czepiali? - zapytał Zayn.
- Jacy tamci? - zapytali jednocześnie Liam, Louis i Niall.
- A no tak, zapomniałem wam powiedzieć. Wtedy jak wysłaliście mnie żebym poszedł po Roxi, to koło sklepu czepiało się niej jakiś dwóch kolesi. Popychali ja i wzywali.
- I ty nam o tym zapomniałeś powiedzieć?! - Niall był wyraźnie wkurzony no ale blondynek zawsze ak reaguje na krzywdę innych.
- Trzeba się dowiedzieć o co jej wczoraj chodziło - stwierdził Liam.
- Definitywnie - zgodziła się reszta.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -  - - -
Wow! W czasie 2 przerw był na razie spokój. Na szczęście większość z moich "przyjaciół" (czujecie ten sarkazm, nie?) pojechała na wycieczkę na basen. Życzę im braku tlenu w płucach, śliskiej powierzchni wokół basenu, kwasu w wodzie zamiast chloru i wszystkiego najgorszego. Niech się kurwy potopią i będzie spokój. Taki dzień jak dzisiaj mógłby trwać wiecznie.
Muszę się urwać z dwóch ostatnich godzin, w-fu. Jest dosyć ciepło i nie pozwoli mi ćwiczyć w bluzie albo w ogóle nie ćwiczyć. Wiśnie mi ten siarki, za mały strój do ćwiczeń, który jest w szkole na wszelki wypadek (z kilkoma innymi, nie że jest jeden na całą szkołę xd) i powie że w taką pogodę grzechem byłoby nie rozruszać kończyn. Jak ja nie lubię tego babsztyla. Uwzięła się na mnie wraz z 8 innymi nauczycielami, a wszystko przez to, że byłam przez jakiś czas na dnie. Nienawidzę tej przeszłości ciągnącej się za mną.
_________________________________________________
Przepraszam za wszystkie błędy ale rozdział był najpierw pisany na komórce, później wkleiłam tu tekst i większość sprawdziłam ale nie wiem czy wszystko :D
Nadal sie jaram tą nominacją do Liebster Award.
Jeżeli piszecie jakieś blogi to podajcie mi linki, bardzo chętnie poczytam :D
Do następnego, który pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek :D
Ale ponieważ nie jestem pewna dokładnej daty do już teraz życzę wam:
WYSTRZAŁOWEGO SYLWESTRA ! <3
Mam nadzieję, że dostałyście fajne prezenty pod choinkę i ze miałyście udane święta :D
dacie radę zostawić tu 5 komentarzy?
PS jeżeli chcecie ze mną popisac to nie bójcie się xd W zakładce Gdzie jestem macie wszystkie informacje :D

Liebster Award :]

Po prostu nie wierzę <33 Nowy blog i juz zostałam nominowana do LA. jeżeli nie znacie zasad i nie wiecie o co z tym chodzi to już tłumaczę xd
Nominować może każdy kto został nominowany. Nominuje się osoby które według was dobrze wykonały swoją pracę pisząc bloga :D Osoba nominowana musi odpowiedzieć na 11 pytań, nominować 11 blogów i zadać 11 swoich pytań. Nie można nominować bloga, z którego otrzymaliśmy nominację. Ale się tym jaram. na serio, mam mega banana na twarzy <33333333
Zostałam nominowana przez Mrs.Tomlinson :P z bloga http://chlopakizonedirection.blogspot.com/ .

*Oto pytania*:
1. Od jak dawna jesteś directioner?
Nie wiem dokładnie ale myślę, że minęło już około pół roku :D
2. Którego lubisz najbardziej i za co?
Louisa za jego wygłupy z Video Diary i Nialla bo jest boski. Poza tym, kto nie lubi Nialla? o.0

3. Co myślisz o Lanielle, a co o Lou i El?
Lianielle jak najbardziej popieram i jestem za :D Bardzo się cieszę, że znów są razem a do El i Lou nic nie mam. Na początku nie byłam za i nie lubiłam Eleonor ale jeżeli Louis (mój pierwszy maż) jest z nią szczęśliwy to mi to wystarcza :D

4. Za co kochasz 1D?
Za wszystko i za poszczególne, małe drobiazgi np. Video Diary, wszystkie ich śmieszne teksty które mnie zabijają, za żarty które czasami są sucharami a czasami potrafią wywołać u mnie łzy śmiechu, za Larrego, Niama, Ziama, Zialla, Lilo, Zarrego i wszystkie inne wygłupy, za boski śmiech Niallerka, za 10 sekudnowe układanie włosów Hazzy, za tweety typu : "I've just shit myself". I jeszcze za to, ze dzieki nim poznałam mnóstwo fajnych osób i ze wspierają mnie gdy jestem na dnie. 

5. Ile masz lat i jak się nazywasz?
wystarczająco i Jeste przyszła żona Louisa i Nialla. Miło mi poznać.

6. Co sądzisz o moim blogu(jesli go czytasz)
Niestety nigdy jeszcze nie byłam na Twoim blogu ale zamierzam to zmienić <3333

7.Ulubiona książka?
Meg Cabot - "Idol Nastolatek" i Kate Brian - "Megan przewodnik po chłopcach"

8. Up all night czy Take Me Home? 
Kocham obie :D

9. Twoje marzenie?
Spotkać 1D i skoczyć ze spadochronu.

10. Ulubiony kolor? 
Zielony

11. jak wyobrazasz sobie wymarzoną randke?
Coś szalonego, co zapamiętam do konca życia :D

*Nominowane blogi*
http://imagine-one-direction-24h.blogspot.com/ Mrs Styles i opowiadanie LWWY
http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/
http://shes-so-afraid-of-f-f-falling-in-love.blogspot.co.uk/
więcej nie będę nominowała, ponieważ około 20 blogów nominowałam jakos miesiąc temu z tego bloga http://best-holiday-ever-1d.blogspot.com/ i nie chcę powtarzać tych samych osób :D

*Moje Pytania*
1.Wasze największe marzenie?
2.Od ilu lat jesteście Directioners?
3.Ulubiony warzywo/owoc?
4.Jaki macie charakter?
5.Wasza ulubiona piosenka 1D?
6.Najodważniejsza rzecz jaką zrobiłyście?
7.W jakim kraju oprócz UK chciałybyście mieszkać?
8. Ile czasu spędzacie rano przed lustrem?
9. Macie jakieś zwierzątka domowe/ miałyście?
10. Jaki jest wasz ulubiony kolor?
11. Farbowałyście kiedyś włosy?


________________________
Nie spodziewałam się nominacji i jestem naprawdę bardzo mile zaskoczona :D
Zaraz pojawi się nowy rozdział <33333

poniedziałek, 24 grudnia 2012

14.„Znów byłaś nieprzytomna z rana?”

[muzyka Pezet - Ukryty w mieście krzyk]


Weszłam niepewnie do szkoły. Spóźniłam się Aż półtorej godziny. Świetnie! Weszłam na 3 lekcję 15 minut spóźniona. I do tego to była mata. Typiara mnie niecierpki. Nie dosyć, że zrobiła mi przesłuchanie i wykład na temat punktualności, to jeszcze spytała z ostatnich 20 lekcji które przecież powinnam umieć. Cud, że wyciągnęłam na 2. Nie obyło się też bez bezczelnych spojrzeń ze strony klasy, gdy szłam usiąść na swoim miejscu. Po 10 minutach zadzwonił dzwonek na przerwę. „O nie! Znów się zacznie” – pomyślałam starając się opuścić salę jako ostatnia.  Gdy tylko matematyczka odeszła  w stronę pokoju nauczycielskiego, klasa mnie otoczyła.  Często tak robili.
- Co się stało, że nasza ulubiona koleżanka zaspała? – zapytała sarkastycznie jedna z dziewczyn.
- Było nam nudno. Nie mieliśmy się z kim bawić przez 2 przerwy – następna poszła w ślady poprzedniczki.
- Bawić?! Chyba dręczyć – odpowiedziałam. Miałam ich już serdecznie dosyć, i tych ich akcji. Uprzykrzali mi życie każdego dnia. Często płakałam właśnie przez tych idiotów.
- Jak dręczyć? Nie podoba Ci się nasza zabawa? – tym razem to był Chris.
- O Chris, widzę, że z Twoją twarzą już lepiej. Po spotkaniu z pięścią mojego kolegi nie wyglądała zbyt dobrze – odcięłam się. Nie chciałam ich zbytnio wkurwiać, ale w takiej sytuacji nie mogłam pozostać bierna.
- Jak widzisz teraz jest już cała i zdrowa. A ty się coś ostatnio pyskata zrobiłaś.
- A i jeszcze nie powiedziałaś nam dlaczego Cię nie było – przypomniała któraś z dziewczyn.
- Jak się pytamy to należy odpowiedzieć.
- Chyba, że coś jarałaś i nic teraz nie kojarzysz.
- Może dlatego nie przyszłaś na pierwsze lekcje, co? Znów byłaś nieprzytomna z rana? – zaśmiał się szyderczo Chris. Zaczęli mówić jeden przed drugiego.  Ich głosy zalały się w jeden. Przestałam rozróżniać poszczególne docinki, które były skierowane w moja stronę. Czułam, że za chwilę się rozpłaczę. Nie! Nie mogę dać im tej satysfakcji!
- Powinniście się leczyć! – krzyknęłam i spróbowałam od nich odejść ale nie pozwolili mi na to. Zabrali mi torbę i wysypali całą jej zawartość na podłogę. Butami rozkopali wszystko po korytarzu.
- O nie! Chyba na za dużo sobie pozwalasz! – jedna z dziewczyn podeszła do mnie i strzeliła mi w twarz.  Dziewczyny zaczęły mnie kopać, a Chris i James trzymali, żebym nie mogła im oddać ani się wyrwać. „Nie no, to już przesada! Zaraz serio nie wyrobię!” – pomyślałam i zaczęłam się wyrywać. Nie będę czekać aż przestaną. Udało mi się! Złapałam torbę i po drodze do wyjścia zebrałam większość rzeczy, które porozrzucali. Uciekłam ze szkoły. To już dla mnie zbyt wiele. Nigdy jeszcze nie posunęli się tak daleko. Miałam ochotę umrzeć. Czułam się upokorzona. Gdzie do cholery są w tej szkole nauczyciele?!!!

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _  _ _
Drzwi szkoły otworzyły się z hukiem i wybiegła przez nie ładna blondynka. Miała łzy w oczach. Dlaczego płakała? No cóż, stała się ofiarą. Ofiarą takich ludzi, którzy znęcają się nad innymi tylko po to, by dowartościować samych siebie. Chcą poczuć się ważniejsi poniżając innych. Dziewczyna biegła ulicami miasta trącając przypadkowych przechodniów.  Nie zatrzymywała się by przepraszać, po prostu biegła. Przez łzy straciła ostrość widzenia, na szczęście drogę znała na pamięć.  W lewo, w prawo, drugi raz w prawo, w lewo i teraz już prosto przed siebie. Ścieżką przez las i była na miejscu.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
„Jak oni mogli?! To były błędy przeszłości. Mam za nie przepraszać do końca życia?! To boli, tak cholernie boli. Za każdym razem wracają do mnie wspomnienia z tego okresu w moim życiu gdy praktycznie przestałam istnieć. Szkoda, że nie dociera do nich, ze chcę zostawić te wydarzenia za sobą i zacząć od nowa.” Usiadłam na trawie, nad jeziorkiem. Tam gdzie wczoraj byliśmy z chłopakami.  Często tu przychodziłam gdy chciałam pomyśleć. Teraz cała złość ze mnie wyparowała i pozostał tylko smutek. Siedziałam i płakałam. W głowie miałam większy bałagan niż w domu xd Spod mojej czaszki „dymiło” od zbyt wielu myśli. Wstałam i udałam się w stronę zarośli, gdzie chowałam moje skarby na specjalne okazje. Spomiędzy liści wyjęłam 2 żyletki. Używałam ich już kilkakrotnie. W domu także miałam zapas. Pocieszałam się nimi gdy było naprawdę źle. Dzisiaj właśnie był taki dzień. Nie lubiłam tego momentu na chwilę przed wykonaniem pierwszego cięcia. Zawsze dręczyło mnie pytanie „Czy na pewno?” Sekunda bólu i odprężenie. Lubiłam patrzeć na spływającą po nadgarstku krew. Nie wiem co ma w sobie takiego ale uspokaja mnie. Wiem, że to dziwne. Teraz w moim umyśle panowała kompletna cisza. Cudowne uczucie.  Zrobiłam tylko 4 niezbyt głębokie cięcia więcej nie było potrzeba. Muszę poza tym uważać, żeby nikt tego nie zobaczył. Poprzednie blizny są jeszcze widoczne. Gdyby ludzie z klasy się o tym dowiedzieli, to wtedy miałabym jeszcze bardziej przejebane niż teraz, a teraz i tak jest do dupy. Klnę bardzo rzadko ale w niektórych sytuacjach nie wystarczy „Kurde” czy „Cholera”. Siedziałam na trawie i w kółko powtarzałam:
- Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa… - mówiłam to tak sobie, bez żadnego sensu i było mi z ty dobrze. Fajnie jest czasami robić coś totalnie bez sensu lub nie robić nic. Wyłączyć się i mieć wyjebane. Zawsze chciałam być osobą która ma w dupie zdanie innych ale niestety słowa krytyki zawsze trafiają głęboko do mojego serca. Pod tym względem jesteśmy z Harrym bardzo podobni. On także ciężko znosił krytykę całego zespołu i swojej osoby. Gdy rozmawialiśmy o tym , często płakał. Nie wstydził się swoich łez. Nagle zadzwonił mój telefon. To był Louis. Odebrałam.
- cześć Roxi, gdzie jesteś? – usłyszałam wesoły głos bruneta.
- Yyyy… A co? – zapytałam.
- No bo stoimy przed szkołą i czekamy na Ciebie z chłopakami – odpowiedział a w tle usłyszałam śmiechy. Spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście była już 15.10. Jak ten czas szybko zleciał. Shit, shit, shit ! W co ja się wkopałam? Co mam mu powiedzieć?!
- Sorka Lou ale nie ma mnie w szkole. Urwałam się wcześniej.
- Niegrzeczna dziewczyna – zaśmiał się chłopak jednak mnie robiło się niedobrze od tej rozmowy – Czemu uciekłaś? – zapytał.
- Bo było nudno.
- Kręcisz – przejrzał mnie. Cholera! Nigdy nie byłam dobra w kłamaniu. Jeszcze chwila, a wygadam mu wszystko.
- Louis przepraszam, ze nie zadzwoniłam i musieliście przyjeżdżać. Zobaczymy się wieczorem - powiedziałam i przerwałam połączenie. A może źle postąpiłam? Może powinnam im powiedzieć, poradzić się? W końcu to Mio przyjaciele nie? A przyjaciele sobie pomagają. Nie, błąd. Przyjaciele nie istnieją, są tylko ludzie którzy ich udają. Zawsze radziłam sobie sama i teraz też będzie dobrze. Umyłam ręce z krwi w jeziorze i założyłam bluzę. Wrócę do domu jak gdyby nigdy nic.
________________________________________________________
Taki rozdział na święta, pod choinkę <3 
A skoro dziś święta, to nie obejdzie się bez życzeń ♥ 
Chciałabym złożyć wam najserdeczniejsze życzenia: dużo miłości, mnóstwo wystrzałowych prezentów pod choinką, radości i zabawy, żebyście każdego dnia mieli powód do uśmiechu, żeby wasz idol/idolka was zauważyli, żebyście mogli być sobą i żeby każdy was za to kochał, pysznych wigilijnych potraw, żeby każdy kolejny dzień był lepszy od tego poprzedniego, a na waszych twarzach przez cały rok gościł uśmiech, spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych najdziwniejszych i niemożliwych, no i oczywiście wystrzałowego sylwestra. 
Kocham Was WSZYSTKICH ♥

piątek, 21 grudnia 2012

13. „Bo wiesz… Życie nie jest idealne. Ktoś musi umrzeć, aby ktoś mógł się narodzić, ktoś musi cierpieć, aby ktoś mógł być szczęśliwy.”



„Oświetliły mnie światła reflektorów, a sekundę później poczułam mocne uderzenie, gruchoczące moje kości. Zabrakło mi powietrza w płucach miałam uczucie jakby ktoś je wypompował. Czułam wszechogarniający ból. Nie mogłam już rozróżnić poszczególnych części ciała. Wszystko zlało się w jedno.
- Roxanne! – usłyszałam zanim zabrała mnie ciemność.”

Wstałam przerażona. „Uff, to był tylko sen” – już powoli zapominałam co mi się śniło ale pozostało uczucie strachu, smutku i wściekłości. Spojrzałam na zegarek. Była 2 w nocy. Próbowałam zasnąć ale nic z tego nie wyszło. Postanowiłam iść do Harrego. W dzieciństwie często ze sobą spaliśmy. (bez skojarzeń zboczuchy xd)

*Oczami Harrego*
Nie mogłem zasnąć. Dużo myślałem. Już od ponad godziny próbowałem udać się w objęcia Morfeusza ale on chyba tego nie chciał. Usłyszałem lekkie skrzypienie otwieranych drzwi i kroki na podłodze. Byłem odwrócony plecami do pokoju, więc ciężko było mi stwierdzić kto to. Po chwili ten ktoś wszedł pod kołdrę i położył się plecami do mnie.
- Rox, co ty tu robisz? – spytałem po cichu odwracając się.
- Przepraszam, ze Cie obudziłam. Nie mogłam zasnąć więc postanowiłam, że przyjdę do Ciebie.
- Nie, nie obudziłaś mnie. Też nie mogłem spać.
- Czemu?
- Myślałem.
- O czym?
- O wszystkim i o niczym. O tym, co by się stało gdybym nie wyjechał, o tym czy byłbym tu teraz gdyby Liam za Tobą nie pobiegł.
- Ważne ze już jesteś przy mnie.
- A ty czemu nie mogłaś spać?
- Miałam zły sen. Już nie pamiętam co to było ale wiem, ze się bałam i byłam smutna.
- Już wszystko dobrze – powiedziałem i przytuliłem ją. Leżeliśmy tak w ciszy kilka minut gdy w końcu odważyłem się spytać o coś co gryzło mnie od kilku godzin:
- Co chcieli od Ciebie dzisiaj Chris i James?
- Skąd o tym wiesz? – poczułem jak ciało dziewczyny spina się.
- A czy to ważne? Możesz mi o tym opowiedzieć?
- No… no dobra.

*Oczami Roxanne*
- Liam powtórzył wam, to co  mu wtedy powiedziałam prawda? – zapytałam.
- Tak ale chciałbym usłyszeć to jednak od Ciebie – odpowiedział Harry. Opowiedziałam mu to samo co Liamowi.
- Tylko wiesz nie powiedziałam mu wszystkiego – podsumowałam wcześniejsza wypowiedź – Gdy wróciłam do szkoły po tych dwóch miesiącach było mi naprawdę ciężko. Nie dość, ze musiałam odrobić wszystkie zaległości, a było tego sporo, to jeszcze ludzie się na mnie dziwnie patrzyli, a wszyscy „przyjaciele” się ode  mnie odwrócili. Pomagałam sobie marihuaną. Odstresowywała mnie i pozwalała przetrwać najtrudniejsze dni. No i czasami zdarzało mi się jeszcze wychodzić wieczorami po piwo i pić do nieprzytomności. Ludzie w szkole zaczęli wyzywać mnie od ćpunki, a że było to stosunkowo niedawno, to do tej pory im się zdarza. Szczególnie Chrisowi i Jamesowi. Reszta już prawie zapomniała, ale nie oni. Przypominają mi o tym na każdym kroku i przy każdym spotkaniu – dokończyłam. Zataiłam kilka faktów ale trudno. Nie chcę zbytnio martwić Harrego.
- Jezu Rox, ja nie wiedziałem, że było tak ciężko i nadal się to za Tobą ciągnie – powiedział Loczek i mocno mnie przytulił – Naprawdę przepraszam.
- Za co?
- Za wszystko, a w szczególności za to, że mnie nie było – powiedział i znów zapadła cisza, którą tym razem przerwałam ja:
- Wiesz co? Zastanawia mnie jedna rzecz.
- Jaka?
- Dlaczego to właśnie oni musieli zginąć? Dlaczego moi rodzice? Przecież jest tyle milionów innych ludzi. Morderców, gwałcicieli, złodziei. Ciągle mnie zastanawia „Dlaczego?”
- Bo wiesz… Życie nie jest idealne. Ktoś musi umrzeć, aby ktoś mógł się narodzić, ktoś musi cierpieć, aby ktoś mógł być szczęśliwy. Taka niby równowaga. Ale ty już zbyt wiele wycierpiałaś, zbyt często płakałaś. Teraz zasługujesz na szczęście i mnóstwo powodów do uśmiechu – stwierdził Harry.
- Mam już pięć takich powodów – powiedziałam z uśmiechem. Na zegarku była 3 w nocy. Zasnęliśmy.

*Oczami Louisa*
Wszedłem rano z chłopakami do pokoju Harrego z zamiarem urządzenia mu pobudki ale  ten słodki widok nas powstrzymał. Wziąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie. Harry spał obejmując Roxi. Byli do siebie przytuleni i uśmiechali się przez sen.
- Aww, jakie to słodkie – powiedział Niall.
- Wiecie co, a może zaśpiewajmy im „Wake Up Song”? – zaproponował Liam.(muzyka One Direction – Wake Up Song)
- Dobry pomysł – wszyscy się zgodziliśmy. Zaczęliśmy śpiewać. 

Niall: It’s time, to Get up, in the morning
Louis: In the morning.
Liam: In the morning.
Niall: Got McDonalds breakfast for you.
Liam: Just for you.
Louis: Or any other brand .
Niall: We drove two miles to get it.
Liam: So you better get up and eat it.
Li&Lou: You don’t wanna be a selfish lazy (crazy)  boy.
All: So we gotta get up!!!!

 I w tym momencie zerwaliśmy z nich kołdrę i zaczęliśmy skakać po łóżku.
- Ała, debile co robicie? – zapytał zaspany Harry.
- Zimno mi! – powiedziała Roxi jeszcze przez sen.
- Budzimy was! – powiedziałem do Harrego.
- Która już jest? – zapytał Loczek.
- 9 a co? – odpowiedział Zayn.
- Co?! – Roxi momentalnie zerwała się z łóżka – Już?! Nie no super, spóźniłam się – wstała z łóżka i pobiegła do łazienki. Cała nasza 5 spojrzała na siebie z minami WTF? O co jej chodzi?
- Gdzie się spóźnisz? – zapytał Liam.
- Jak to gdzie? Do szkoły. I mała poprawka, już się spóźniłam – powiedziała dziewczyna przekrzykując szum prysznica. 10 minut później już siedziała w kuchni i parzyła kawę.
- To ty chodzisz do szkoły? – zapytałem.
- Nom, niestety. Ale jeszcze tylko 2 lata i będę wolna – odpowiedziała – Mam prośbę. Czy któryś z was mógłby mnie podwieźć? Bo na nogach będę szła z 20 minut.
- Spoko, ja mogę – zaproponowałem i  wziąłem kluczyki od auta. Roxi pożegnała się z chłopakami i poszliśmy do domu Hazzy po auto.
- Dzięki Louis, ratujesz mi tyłek – powiedziała.
- Jak widzisz Superman nie próżnuje. A poza tym tak ładny tyłek powinno się ratować.
- Hahaha, bo się zaczerwienię.
- Już to zrobiłaś kotku – powiedziałem i patrzyłem jak jej policzki przybierają ciemniejszą barwę. Droga do szkoły zajęła nam góra 7 minut.
- Dobra, spóźniłam się tylko półtorej godziny – powiedziała do siebie Roxi – Dzięki za podwózkę.
- Spoko, o której po Ciebie przyjechać?
- Nie musisz, sama wrócę.
- Skoro proponuję Ci usługi szofera to chyba nie odmówisz?
- O super! Louis Tomlinson moim własnym szoferem.
- To o której?
- 15 – powiedziała i wyszła z samochodu. Przed szkoła odwróciła się jeszcze i pomachała mi na pożegnanie. Odjechałem.
____________________________________________
Proszę oto przed wami kolejny rozdział <3 Chcieliście więcej Stylesa to macie xxd Mam nadzieję że się spodoba :D Z okazji zbliżających się świąt i wolnego tygodnia następny rozdział pojawi się wraz z powiedzmy 4 komentarzami pod tym <333
co wy na to? dacie radę? wierzę w was.
Do następnego :****
PS tak naprawdę to prawdziwa akcja rozpocznie się w następnym rozdziale xxd

poniedziałek, 17 grudnia 2012

12. „I’m badboy from Bratford”

[muzyka Eminem ft. Lil Wayne - No love]


Nad jeziorem siedzieliśmy do wieczora i suszyliśmy. Skończyło się na tym, ze każdy wylądował w wodzie.
- To co dzisiaj wieczór filmowy? – zapytałam , gdy staliśmy pod moim domem. Chłopcy zgodzili się i zaproponowali, ze wezmą popcorn . Ja weszłam do domu, wysuszyłam się, przebrałam i poszłam na zakupy. Przy Niallu trzeba mieć naprawdę dużo jedzenia. Było już po zmroku gdy wychodziłam ze sklepu z dwoma reklamówkami słodyczy.  Jakieś 50 metrów od domu spotkałam Jamesa i Chrisa.
- O James! Zobacz kogo my tu mamy! – krzyknął Chris.
- Odwalcie się – powiedziałam.
- Czyż to nie nasza małą ćpunka? – tym razem odezwał się James.
- Odwalcie się – powtórzyłam i próbowałam ich ominąć.
- Gdzie Ci się tak spieszy?
- Do domu, żeby się upić i poleżeć nieprzytomną na podłodze?
Ludzie, których kiedyś uważałam za przyjaciół teraz publicznie ze mnie drwili. W szkole było o wiele gorzej. Chłopaki stanęli po obu moich stronach i zaczęli i popychali mnie , śmiejąc się. Próbowałam odejść ale nie pozwolili mi. Próbowałam odejść ale mi nie pozwolili. Zebrało mi się na płacz. Czułam, że mam wilgotne oczy. ”Ogarnij się dziewczyno! Nie możesz pokazać, ze Cię to rusza” – nakazałam sobie w myślach. Łatwo powiedzieć lecz gorzej wykonać.
- Ej! Zostawcie ją! – usłyszałam krzyk Zayna.
- Bo co nam zrobisz lalusiu? – zapytał Chris.
- Chodź i się przekonaj – odpowiedział mu mulat.
- Nie Zayn, proszę – powiedziałam cicho. Bałam się o niego. Chris przerastał go i był lepiej zbudowany.
- Spokojnie – uśmiechnął się do mnie Zayn. Był bardzo pewny siebie.
- Jezu! Zayn! Jak ty to zrobiłeś? – podbiegłam do niego. To było po prostu niesamowite. Położył Chrisa jednym ciosem.  Gdy James to zobaczył, uciekł bojąc się o swoja twarzyczkę.
- No wiesz, I’m badboy from Bratford – zażartował.
- Haha. Skąd wiedziałeś, że tu będę?
- Przyszliśmy do Ciebie, ale nikogo nie było więc Harry stwierdził, że pewnie poszłaś do sklepu. No to zaproponowałem, że się przejdę i sprawdzę.
- Dziękuję –powiedziałam i  mocno go przytuliłam.
- Tylko tyle? – zapytał ze smutną minką.
- A co byś jeszcze chciał?
- Buziaka – powiedział i poklepał się palcem w policzek.
- No dobra – uśmiechnęłam się i dałam mu tego buziaka. Zayn wziął ode mnie reklamówki i poszliśmy do domu.
- A tak w ogóle, to co oni od Ciebie chcieli? – zapytał po drodze.
-No, nic takiego – próbowałam się wykręcić. Nie lubiłam mówić o swoich problemach.
- Nic takiego?
- Z-znaczy… - zaczęłam się jąkać – Oni byli kiedyś moimi przyjaciółmi, kilka rzeczy się pozmieniało i teraz się czepiają. Ale to niezbyt dobry moment żeby to tłumaczyć – nie chciałam mówić nic więcej i mulat na szczęście to uszanował.
- Proszę Cię, nie mów o tym chłopakom, a w szczególności Harremu – powiedziałam przed domem.
- Obiecuje – odpowiedział chłopak.
Weszliśmy do mieszkania, rozpakowaliśmy zakupy, zanieśliśmy do salonu jedzenie i picie i zaczęliśmy oglądać Paranormal Activity 4. Jak już wcześniej mówiłam nie przepadam za horrorami. W połowie postanowiłam oddać chłopakom za straszenie mnie 2 dni temu i nastraszyć ich teraz. Wyszłam do kuchni, w której natknęłam się na Nialla.
- Co ty tu robisz? – wyszeptałam.
- Picie mi się skończyło. A dlaczego szepczesz? – blondyn poszedł za moim przykładem i także zniżył głos do szeptu.
- Bo nie chcę, żeby mnie usłyszeli – wskazałam palcem na salon, w którym siedzieli chłopcy.
- Ale dlaczego? Chcesz ich nastraszyć, prawda? – zapytał podejrzliwie.
- No tak jakby. Chcesz mi pomóc?
- Już myślałem, że nigdy mi tego nie zaproponujesz.
- Haha. Dobra oto mój plan – zaczęłam i wytłumaczyłam mu o co mi chodzi.
- No, no. Nieźle – pokiwał głową.
 Wzięliśmy ręczniki papierowe i lekko je zmoczyliśmy. Ja 2 i blondyn 2. Weszliśmy na palcach do salonu i podeszliśmy do chłopaków siedzących na kanapie. Ja stałam za Harrym i Zaynem, a Niall za Liamem i Louisem.  W momencie, gdy na ekranie pojawiła się twarz ducha, położyliśmy im ręczniki na karkach. Podskoczyli przerażeni i zaczęli krzyczeć, a ja z Niallem przybiliśmy sobie piąteczkę i skręcaliśmy się ze śmiechu. Gdy reszta się już ogarnęła spojrzeli na nas morderczym wzrokiem.
- To był jej pomysł – Niall wskazał na mnie i szybko uciekł do kuchni. A to drań.
- Nieprawda – powiedziałam i także próbowałam uciec, lecz Zayn był szybszy i odciął mi drogę.
- A ty gdzie? – zapytał.
- Jak najdalej od was – zaśmiałam się przypominając sobie ich przerażone miny.
- Widzisz Roxi, to tak nieładnie kogoś straszyć – powiedział Louis z uśmieszkiem na twarzy.
- Szczególnie w taki sposób – dodał Liam. Cała czwórka patrzyła na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
- O nie! – powiedziałam, gdy chłopcy zaczęli mnie gilgotać.
- Haha. Przestańcie. Hahaha, no już dobra. Haha… - próbowałam powiedzieć coś przez śmiech. Mam straszne łaskotki. Płakałam i śmiałam się jednocześnie. Chłopcy męczyli mnie tak z 20 minut, aż w końcu uznali, że odpłacili mi za ten drobny żarcik. Zaczęliśmy oglądać drugi film, tym razem w pokojowej atmosferze. Skończyliśmy około 1. Liam i Louis zasnęli na kanapie, nie chcieliśmy ich budzić, więc przykryliśmy ich tylko kocami, żeby nie zmarzli.
- Ja śpię tam gdzie wczoraj! – Zayn zarezerwował sobie sypialnie moich rodziców.
- Ja też! – Niall pobiegł za mulatem.
- To ja biorę gościnny – powiedział Harry i też poszedł na górę. Ja tylko ogarnęłam wzrokiem syf jaki panował w salonie i poszłam do sypialni. „Jutro się to posprząta” – pomyślałam.

*****
Wybiegłam z klubu. Po co ja w ogóle tam poszłam? Chyba chciałam przekonać się na własne oczy, czy to prawda. Jaka ja byłam głupia. Do końca wierzyłam jemu, nie chciałam dopuścić myśli, że mnie zdradza. Robił ze mnie idiotkę, dziwkę, a ja mu wierzyłam. Tyle razy mnie zranił, a ja ciągle wybaczałam, choć za każdym kolejnym razem bolało bardziej. Nie dawałam tego po sobie poznać, ale moje serce na nowo i na nowo otwierało stare rany. Wybiegłam na ulice. Oświetliły mnie światła reflektorów, a sekundę później poczułam mocne uderzenie, gruchoczące moje kości. Zabrakło mi powietrza w płucach miałam uczucie jakby ktoś je wypompował. Czułam wszechogarniający ból. Nie mogłam już rozróżnić poszczególnych części ciała. Wszystko zlało się w jedno.
- Roxanne! – usłyszałam zanim zabrała mnie ciemność.
*****

______________________________________
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam tego rozdziału. Wiem jestem zła. W nagrodę ten rozdział jest trochę dłuższy. (najdłuższy jak do tej pory xxd) Mam nadzieję, ze wam się spodoba :D Następny pojawi się dopiero w piątek, (może w czwartek ale szanse są niewielkie).
PS tutaj możecie blizej poznac naszych bohaterów <: http://still-remember-me-1d.blogspot.com/p/bohaterowie.html 
PPS kto chce być informowany zapraszam tutaj ----> http://still-remember-me-1d.blogspot.com/p/informowani.html]
Dziękuję za ponad tysiąc wejść i 35 komentarzy. Nie spodziewałam się tego tak szybko. Naprawdę jesteście niesamowici.

środa, 12 grudnia 2012

11. „Widzisz jaką mam idealną pamięć?”

[muzykaDashboard Confessional - Stolen]


-  Już się nie mogę doczekać kolejnego spotkania – powiedziałam i przytuliłam wsiadającą do pociągu przyjaciółkę. Niestety Corny musiała wracać już dzisiaj.
- Pa – Zayn.
- Cześć – Harry.
- Siemka – Louis.
- Do zobaczenia – Liam.
- Będę tęsknić – powiedział na końcu Niall.
- Spotkamy się już niedługo – odpowiedziała Corny. Tych dwoje ewidentnie coś ze sobą kręciło, ale niestety nic nie chcieli mi wyjawić. Brunetka zrobiła się tajemnicza, jeżeli chodzi o Nialla. Coraz bardziej ciekawi mnie ta sprawa. Dowie się o co chodzi. Detektyw Roxi wkracza do akcji.
- Chyba czas się zbierać – powiedział Liam gdy pociąg odjechał.
- Co?! Wy też już wyjeżdżacie? – zapytałam.
- Nie, no coś ty. Zostajemy tu jeszcze tydzień! – wykrzyknął Louis z wielkim smajlem na twarzy.
- To super! – odpowiedziałam – Nie będzie mi się nudziło.
- Mam pomysł – powiedział Harry – Jedźmy w moje ulubione miejsce.
- Nad jezioro? – zapytałam. To było naprawdę niezwykłe miejsce.
- Na a jakżeby inaczej.
Pół godziny drogi i byliśmy na miejscu. Aby dojść nad jezioro - a właściwie jeziorko, bo nie było ono zbyt duże - trzeba było przejść przez las. Spomiędzy drzew wychodziło się na mała polanę, która otaczała jezioro. Był tam też mały wodospad. Naprawdę magiczne miejsce. Promienie słońca odbijające się od kropelek wody tworzyły wieczną tęczę nad wodą. Na polance rosło dużo kolorowych kwiatów. Było tam bardzo spokojnie. Przypomniałam sobie jak Harry po raz pierwszy pokazał mi to miejsce. Można powiedzieć, ze zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Oczywiście w jeziorku, nie w Hazzie.
- WOOW! – powiedział Liam. Reszta też patrzyła się na wszystko z szeroko otwartymi oczami i ustami.
- Hahaha – zaśmiałam się patrząc na ich miny.
- Ty się nie śmiej. Sama też miałaś taką minę jak Cię tu po raz pierwszy przyprowadziłem. Pamiętasz?

*****
- To tutaj – powiedział Harry, a ja zobaczyłam przepiękną polankę z jeziorkiem i małym wodospadem. Szczęka mi opadła z wrażenia. Dosłownie. Stałam z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami.
- Hahahahaha – Loczek wybuchnął niepohamowanym śmiechem widząc moją minę. Po chwili ja też się śmiałam, tylko z niego, ponieważ potknął się o wystający korzeń, zrobił fikołka i upadł plackiem na ziemię. Spędziliśmy tam kilka godzin, rozmawiając, śmiejąc się, wygłupiając. Zostałam także bezczelnie wrzucona do jeziora, za co wytargałam Hazzę za loczki, na punkcie których miał świra.
*****

- Haha – tak pamiętam to. Później przez tydzień nie odzywałeś się do mnie za te loczki. To było tak dawno. Ile mieliśmy wtedy lat? 10? 11? – zapytałam.
- Ty 10, ja 11 – uśmiechnął się Harry.
- Widzisz jaką mam doskonałą pamięć? – zażartowałam. Reszta chłopaków patrzyła się na nas jak na kosmitów.
- No co? – zapytał Harry.
- Nie nic – odparł Zayn.
- Po prostu fajnie widzieć jak znów się uśmiechasz – powiedział Liam. Spojrzałam na przyjaciela pytającym wzrokiem, a on tylko wzruszył ramionami.
- Aaaaa! – usłyszeliśmy krzyk Nialla – Louis debilu, zabiję Cie! Wiesz jaka ta woda jest lodowata?!
- No nie przesadzaj. 16 stopni i jest Ci zimno? – zaśmiał się Louis lecz niezbyt długo się cieszył. Horan w akcie zemsty także wrzucił bruneta do wody.
- Niall! No wiesz?! Ja zrobiłem to tylko dla zabawy, a ty tak na poważnie od razu wszystko bierzesz.
- Na poważnie? Przecież to tez było tylko dla zabawy – zaśmiał się blondyn patrząc na wściekłego i mokrego Louisa.
- Chłopaki, nie kłóćcie się – powiedziałam. Obaj spojrzeli najpierw na mnie, później na siebie i znów na mnie, po czym zaczęli się do mnie zbliżać.
- O nie! Po co ja się odzywałam? – powiedziałam bardziej do siebie niż do innych i zaczęłam uciekać. Na początku jakoś udawało mi się ich unikać ale w końcu wpadłam w ramiona Nialla, który mocno mnie przytulił żebym nie uciekła. Chcę zaznaczyć, ze miał na sobie mokre ciuchy i zrobiło mi się zimno. Sekundę później podbiegł Lou i zaciągnęli mnie w stronę stawu. Reszta stała obok i tylko się patrzyła. Znów zero z nich pożytku.
- Zayn, Liam znów mi nie pomożecie? – zapytałam z nadzieją.
- Nie – odpowiedzieli zgodnie uśmiechnięci.
- Harry, a ty?
- Ja? Ja , wole z nimi nie zaczynać, bo jeszcze pomoczą mi loczki.
- Sama Ci je pomo… - nie zdążyłam dokończyć, bo zagłuszyła mnie woda. Jezu! Ale ona lodowata! Mogę się założyć, że będę chora.

*Oczami Harrego*
Gdy Rox wyszła z wody nie mogłem oderwać od niej wzroku. Ciuchy przykleiły się do jej szczupłego, zgrabnego ciała uwydatniając talię i biust. Włosy miała mokre, odstające na wszystkie strony. To i mordercze spojrzenie dodawały jej tylko uroku. Podeszła do mnie.
- Harry – powiedziała.
- Tak?
- Mówiłam, że też pomoczę Ci te loczki – powiedziała z uśmiechem i wylała mi na głowę wodę z buta.
- Aaaaaa! To jest lodowate! – krzyknąłem.
- No co ty? – powiedziała z sarkazmem i podeszła do Liama i Zayna. Oni także skończyli mokrzy.
_________________________________________________
Cześć miśki <3 mam nadzieję, ze rozdział się spodoba xoxo Następny pojawi sie dopiero w niedziele, ponieważ piątek/sobota mnie nie bedzie w domu. 
Do następnego.
KOCHAM WAS
 


niedziela, 9 grudnia 2012

10. „A więc trzy… dwa… jeden!”

[muzyka One Direction - Heart Attack]


*Oczami Corny*
- Aaaa! – krzyknęłam. Ktoś bowiem spał ze mną w łóżku.
- No i czego się ta drzesz? –usłyszałam zaspaną Roxi.
- A to tylko ty.
- A myślałaś, ze kto?
- No… Sama nie wiem. A tak w ogóle to co tutaj robisz?
- Śpię, a raczej spałam dopóki nie zaczęłaś krzyczeć.
- No ale dlaczego w moim łóżku? – w tym momencie do pokoju wszedł Liam i Zayn.
-Czemu tak krzyczycie? Spać nie można – zaczął narzekać mulat.
- Sorki – odpowiedziałyśmy zgodnie.
- Ej, ale skoro już i tak nie śpimy, to szkoda by było nie wykorzystać okazji – powiedział Liam i spojrzał na wszystkich po kolei.
- Czy myślisz o tym samym co ja? – zapytałam.
- Jeżeli ty myślisz o tym co ja , to tak owszem – odpowiedział i zaśmialiśmy się.
Zayn i Roxi spojrzeli na nas z miną WTF? Hahaha, śmiesznie wyglądali. Jeszcze blondynka była taka nieogarnięta.
- Roxi, wiesz o co im chodzi? – zapytał Zayn moją przyjaciółkę.
- A wyglądam? Coś jednak czuję, że mają jakiś zacny plan. Dowiemy się o co chodzi? – zapytała dziewczyna. Była chyba trochę zniecierpliwiona.
- Co wy na to, żeby wykorzystać sytuację, ze reszta śpi … - powiedziałam.
- Obudźmy ich! – krzyknęliśmy całą czwórką. Teraz już każdy wiedział o co chodzi.

*Oczami Roxanne*
Ja, Corny i Liam staliśmy nad śpiącym Louisem i Harrym, z wiaderkami wypełnionymi wodą. Niall spał na górze, jego kolej miała nadejść później. Zayn stał obok z włączoną kamerą. Nie chciał ryzykować, ze chłopcy w akcie zemsty zepsują mu fryzurę.
- A więc trzy… dwa… jeden! – odliczyła Corny i opróżniliśmy nasze wiaderka. Louis i Harry momentalnie zerwali się z kanapy jak poparzeni i zaczęli wrzeszczeć.
- O! Widzę, ze nasze śpiące królewny już wstały – powiedziałam.
- Ty!… Wy! Już nie żyjecie! – krzyknął Lou i rzucił się na nas z poduszką. Harry poszedł w jego ślady. Rozpętała się wojna, wszędzie latało pierze. Po schodach zszedł zaspany i jeszcze mało co ogarniający Nialler.
- Co tu się dzieje? – zapytał ledwo otwierając oczy.
Spojrzałyśmy z Corny na siebie. Niall też zaraz się obudzi. Dla niego także przygotowałyśmy małe co nieco i nie chodzi tu o miodek. Pobiegłyśmy szybko do stolika i zabrałyśmy z niego wiadro z wodą.  Blondyn nie był na to przygotowany. Jednocześnie przechyliłyśmy wiadro i  patrzyłyśmy jak woda fajnie leci.
- Nie żyjecie! – ryknął i tez zaczął nas okładać poduszkami. W końcu im się znudziło. Wzięli mnie i moją przyjaciółkę i przerzucili sobie przez ramie.
- O nie! Nie zrobicie mi tego! – krzyczałam i próbowałam się wyrwać. Lou miał jednak mocny chwyt. Nie spodziewałam się tego po nim. Czułam wyraźnie jego umięśnione ręce i plecy. „Już prawie” – pomyślałam i udało się! Byłam wolna!
- Juhuuu! – krzyknęłam i zaczęłam biec, jednak załapał mnie Harry. Tym razem aby mieć pewność, że się nie wywinę, nieśli mnie we dwóch. Harry trzymał nogi a Lou ręce. Zaczęłam się wiercić ale nie pomogło.  Zayn szedł za nimi z kamerą, a Liam stał obok śmiejąc się.
- Może byście tak pomogli? – zapytałam.
- Ale w czym? – zapytał Li udając, że nie wie o co chodzi.
- Świetnie sobie radzisz – dorzucił mulat. Nie no super. Im to się nigdy nie odrywa. Na schodach znów ponowiłam próbę ucieczki, przez co omal nie sturlaliśmy się w dół. Nie udało się. Chłopcy zanieśli mnie do łazienki i wrzucili do wanny. Po chwili zostałam oblana zimnym prysznicem. Próbowałam im oddać. Zalaliśmy całą łazienkę. Ciekawe kto to będzie sprzątał.

*Oczami Harrego*
Koszula w której spała była już cała mokra i przykleiła się do jej ciała. Wyraźnie było widać jej piersi. Co ja wygaduję? Chłopie ogarnij się!  Ale ona jest taka słodka.

*Oczami Roxanne*
- No więc opowiadaj – zaczęłam. Chłopcy poszli już do domu, a my z Corny po ogarnięciu łazienki i umyciu się siedziałyśy w moim pokoju. Był już wieczór.
 - Ale o czym?
- O Niallu oczywiście. Nie udawaj, ze nie wiesz o co mi chodzi.
- Ale co chcesz wiedzieć?
- Hmm… Powiedzmy, że … WSZYSTKO!
- Na przykład?
- Co robiliście gdy chłopcy zanieśli mnie do łazienki?  Ciebie tam jakoś nie widziałam.
- No więc, Niall tez chciał oblać mnie wodą ale grzecznie go poprosiłam żeby mi darował.
- I tak po prostu odpuścił?
- No nie. Ale przydało się spojrzenie a la kot ze Shreka i buziak w policzek.
- A co później robiliście?
- No byliśmy w „moim” pokoju i rozmawialiśmy.
- Wiesz, że się rumienisz?
- No wiem. Ale co ja poradzę na to, że on jest taki słodki? No rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, dużo się o nim dowiedziałam.
Noc spędziłyśmy na obgadywaniu blondynka. Oczywiście w pozytywnym sensie. Jaki to on jest słodki, niesamowity, ah i ten jego głos, a ten śmiech. Widać, że spodobał się Corny, nawet bardzo.

*Oczami Zayna*
Hahahahahahaha. Fajnie się dzisiaj bawiłem. A najlepsze, że mam te wszystkie przypały na taśmie. :]

_________________________________________________________
No i  proszę następny xxx Dzięki za wszystkie wyświetlenia i komentarze <333333333
KOCHAM WAS :***

9. „Ale ty jesteś słodki”

[muzyka One Direction - Irresistible]


„- Dobra, weźcie wchodźcie – zaprosiłam chłopców do środka. Kogoś mi brakowało – Zaraz, gdzie jest Niall?”
- Corneli też nie ma – zauważył Zayn.
- Może zaczniemy poszukiwania od kuchni? – zaproponował Liam.
Miał rację. Horan stał przed otwartą lodówką. Chłopcy ochrzanili go, za zachowanie w obcym domu.
- Poza tym jadłeś prawie przez całą drogę – powiedział Louis.
- Louis, a wiesz, ze Roxi ma marchewki? – droczył się blondynek.
- Co?! Roxi mogę? Proszę! – zapytał brunet i nie czekając na pozwolenie zaczął wcinać swoje ulubione warzywo. 
- Czujcie się jak u siebie – powiedziałam.
- Oj, nie wiesz na co im pozwoliłaś – zaśmiał się Harry.
Spędziłyśmy z nimi cały dzień, wygłupiając się i śmiejąc. Około godziny 16 chłopcy poszli do domu Loczka rozpakować się. W tym czasie ja i Corny zrobiłyśmy przekąski i poszłyśmy się ogarnąć. O 20 zaczynał się wieczór filmowy. Banda wariatów zjawiła się punktualnie. Niall przyniósł nawet własne jedzenie, gdyby nam się skończyło. Wiedziałam że lubi jeść, ale ze aż tak? I do tego wcale nie tyje. Fajne ma, tez bym tak chciała.
Zaczęliśmy oglądać Amerykańską Dziewicę. Wyszłam na chwile do kuchni. Pod nogami kręcił się piesek od Harrego. Właśnie! Zapomniałam wspomnieć o moim nowym koledze. Jest to mały labladorek. Ma brązową sierść, a na głowie czarną plamkę, na samym czubku, pomiędzy uszami.
- Jesteś taki słodki – powiedziałam do zwierzaka.
- O mnie mówisz? – do kuchni wszedł Harry.
- No jasne Loczek – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nazwałaś go już? – wskazał na psa.
- Nie.
- A masz jakieś pomysły?
- Nie… Chociaż czekaj, mam jeden.
- Jaki?
- Pasuje Ci Curly? – spytałam pieska. Zaszczekał.
- Nie no, czekaj. Naprawdę chcesz go tak nazwać?
- Tak, a poza tym, spodobało mu się.
- No ale Curly? Naprawdę?
- A ty kota mogłeś Maurycy nazwać?
- Ale to co innego. Do niego pasowało to imię.
- Do mojego pieska też pasuje Curly.
- Tak? A co on ma niby kręconego?
- Oj tam od razu on. Ważne że ty masz.
- Haha. Lizus.
Podroczyliśmy się jeszcze kilka minut i wróciliśmy do salonu. Następnym filmem była Droga bez powrotu. Jako, ze nie przepadam za horrorami wzięłam poduszkę, żeby zasłaniać sobie oczy. Ale niezbyt wiele to dało. Siedziałam sama na fotelu koło głośników i za każdym razem gdy ktoś w filmie krzyczał ja podskakiwałam też z krzykiem. W końcu przeniosłam na podłogę koło kanapy do Nialla. Miał przynajmniej żarcie. Chłopcy specjalnie mnie straszyli ale postanowiłam wytrzymać do końca. Jeszcze tego pożałują, złe ludzie. Teraz nie będę mogła przez nich spać.

- - - - - - - - - - -
Obudziłam się cała spocona. Śniło mi się ,że jestem nawiedzana przez duchy itp. Nigdy więcej Paranormal Activity.  Bałam się zostać sama w pokoju. Zeszłam na dół, do kuchni napić się wody. Na kanapie w salonie spali objęci Louis i Harry. Chłopcy zostali na noc, bo byli zbyt leniwi, żeby przejść 10 metrów, które dzieliły dom mój i Hazzy. Liam, Zayn i Naill zajęli ogromne łóżko w sypialni moich rodziców. Byłam w tym pomieszczeniu może z cztery razy od ich wypadku. Zbyt dużo wspomnień jest związanych z tym miejscem. Pamiętam jak przychodziłam tam, b bałam się potworów spod łóżka, a mama opowiadała mi bajki o księżniczkach. Przy pierwszym remoncie rodzice kupili większe łóżko, żebym mogła z nimi spać.
Napiłam się wody i zdecydowałam ze pójdę spać do Corny. W gościnnym też jest w sumie duże łóżko, zmieścimy się.  Po cichu wślizgnęłam się pod kołdrę. Myślałam nad wydarzeniami dzisiejszego dnia aż w końcu Morfeusz zabrał mnie w swoje objęcia. Sny tym razem były przyjemne.

____________________________________________
Bardzo długo nie dodawałam nowego rozdziału i przepraszam, ze ten jest taki krótki ale za chwilkę pojawi się następny  <333333333333

wtorek, 4 grudnia 2012

8. „A jedzenie zabraliście?”

[muzyka One Direction - Magic]


Corny przyjechała już w piątek. I bardzo dobrze. Będziemy miały więcej czasu dla siebie. Od razu poszłyśmy do parku. Chciałam jej pokazać okolice ale była zbyt zmęczona podróżą, udało mi się ją wyciągnąć tylko do parku.

*Oczami Harrego*
4 dni minęły mi bardzo szybko. Przed wyjazdem poszedłem do kwiaciarni odebrać bukiet dla Roxanne. Kupiłem jej jeszcze małego szczeniaczka. Ona zawsze wolała psy. Nie rozumiem tego, przecież kotki są takie słodkie. Wszyscy byliśmy już w busie. No prawie, brakowało jedynie Horana. Zjawił się po 20 minutach z 3 wielkimi reklamówkami.
- Gdzie ty byłeś? – zapytał Zayn.
- A jedzenie zabraliście? – zapytał głupio Niall.
- Nie mów mi, że poszedłeś po słodycze i czekaliśmy tu na Ciebie tylko dlatego.
- No masz rację. Poszedłem po słodycze ale za to że musieliście na mnie czekać to się z wami podzielę.
- To ja chcę żelki – krzyknąłem.
- Dla mnie chipsy – dorzucił Liam.
- Ja chcę Twixa – powiedział Zayn.
- A ja marcheeeewki!!! – krzyknął Lou.
- Tommo, ja byłem po słodycze nie po Twój przysmak – odpowiedział Niall.
- Co?! Zapomniałeś o marchewkach dla mnie?! – Louis usiadł obrażony po drugiej stronie busa.
Całą drogę spędziliśmy na wygłupach ale w głębi serca bałem się tego co miało się wydarzyć.
*Oczami Louisa*
No jak on mógł zapomnieć o marchewkach dla mnie? No to chyba logiczne, tak? Jak się idzie do sklepu to trzeba mi kupić marchewki. Zły Horan.
*Oczami Roxanne*
Corny jest super. Dużo rozmawiamy. Dzisiaj byłyśmy zwiedzić miasto. Była zachwycona. Pamiętam jak mnie się tu na początku podobało. Wracamy właśnie do domu.
- - - - - - - - - - - - -
Oglądałyśmy film, gdy na dworze ktoś zaczął trąbić. Po chwili usłyszałyśmy jakieś śmiechy. Jeden wydawał mi się znajomy ale to pewnie tylko wyobraźnia płata mi figle. Zaciekawione podeszłyśmy do okna.
Nie! To nie może być prawda. Spojrzałam zaniepokojona na Corny. Rozumiała mnie.
- Po co Harry tu przyjechał? Nękać mnie? Zrobić mi na złość? – zapytałam. Bałam się ponownej konfrontacji.
- Może chce Cię przeprosić – powiedziała Corny.
- Może – odpowiedziałam. Nie liczyłabym jednak na to. Raczej przyjechał odwiedzić rodzinę. W końcu dawno go tu nie było. Zaraz, chwila. Czemu oni Ida w stronę mojego domu? Nie, chyba nie zamierzają tu przyjść. Modliłam się w duchu aby jednak nie zapukali.
- Mam udawać, że mnie nie ma? A może ty otworzysz i powiesz, że wyszłam i będę za 2 godziny czy coś? – powiedziałam szybko do przyjaciółki z błagalną miną. Pewnie i tak będzie mi kazała otworzyć.
- Nie. Pójdziesz i pogadasz z Harrym. Musicie sobie to wyjaśnić – popchnęła mnie lekko w stroną drzwi. Nadal miałam nadzieję, ze ominą mój dom. Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane przez tego na górze, i chwilę później usłyszałam dzwonek.  Otworzyłam. Corny stałą za mną próbując wesprzeć mnie duchowo.
- Co wy tu… - zaczęłam.
- Przepraszam Rox – przerwał mi Harry.
- Ale… - niestety tym razem znów mi przerwał i powiedział:
- Ja wszystko wiem. Liam mi powiedział. Przepraszam za to, że ja także się od Ciebie odwróciłem. Przepraszam, że nie przyjechałem i nie sprawdziłem czemu nie dajesz znaku życia. Przepraszam, że po koncercie na Ciebie nakrzyczałem. Przepraszam za to że jestem takim palantem – zakończył ze łzami w oczach. Z moich oczu także leciały łzy.
- Harry – powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Brakowało mi Ciebie – wyszeptałam mu do ucha, a chłopak mocniej mnie przytulił.
- Mi Ciebie też – odpowiedział.
*Oczami Harrego*
- Brakowało mi Ciebie – wyszeptała mi do ucha. Łaskotało mnie to.
- Mi Ciebie też – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Przez ponad pół roku, gdy jej nie widziałem, nie słyszałem, byłem niekompletny. Czułem jakby brakowało mi jakiejś części, czegoś niezbędnego do życia. Jakbym stracił serce. Kiedy ja przepraszałem popłakała się. Przez chwile myślałem, że każe mi się wynosić, raz na zawsze z jej życia. Na szczęście się pomyliłem. W momencie, gdy poczułem ją w swoich ramionach, to było… to była najszczęśliwsza chwila od bardzo, bardzo dawna. Jej słodki zapach, drobne ciało. Zauważyłem, że bardzo schudła. Mówię jakbym był w niej zakochany ale tak nie jest. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Chociaż…? Sam już nie wiem…

*Oczami Corneli*
Cieszę się, ze już jest między nimi ok. Zżyłyśmy się z Roxi przez te kilka dni. Poza tym wiem jak to jest stracić najlepszego przyjaciela przez jakiś głupi błąd czy przypadek. Wiem jak to boli.

*Oczami Roxanne*
Stałam tak w objęciach Harrego, gdy nagle coś zimnego i mokrego  dotknęło mojej stopy.
- Aaaaa! – podskoczyłam przestraszona – Co to jest?!
Spojrzałam w dół. Stał tam cudowny, mały, brązowy piesek.
- To? – zapytał Harry – To jest mój prezent przeprosinowy dla Ciebie. Zawsze chciałaś mieć pieska, pamiętasz?
- Dziękuje! – powiedziałam do Loczka – Liam, Tobie także dziękuję, za to że mi pomogłeś i że powiedziałeś mu o wszystkim.
- Spoko, każdy by tak postąpił – odpowiedział brunet.
- No cóż, nie każdy – uśmiechnęłam się i spojrzałam na Harrego.
- No weź, przeprosiłem – powiedział – Długo się będziesz czepiać?
- Do śmierci – odpowiedziałam groźnie na co wszyscy wybuchli śmiechem. Stare dobre czasy.
- Dobra, weźcie wchodźcie – zaprosiłam chłopców do środka. Kogoś mi brakowało – Zaraz, gdzie jest Niall?
__________________________________________
Widzicie, jak chcecie to potraficie komentować xd 
Oglądałam sobie nagrania z MSG i jestem naprawdę dumna z chłopaków <33333
Pisać jak się podoba rozdział :]

sobota, 1 grudnia 2012

7. „Jezu co ja najlepszego zrobiłem?”

[muzyka One Direction - Irresistible]


*Oczami Harrego*
Po tym jak Rox wybiegła z pokoju, Liam ruszył za nią. Ja zacząłem się zastanawiać czemu od razu zacząłem krzyczeć, dlaczego nie pozwoliłem jej dokończyć? Dobrze wiedziałem, że nie jest fałszywa, że musi mieć naprawdę dobry powód aby prosić mnie o kasę. Jednak emocje wzięły górę. Chciałem powiedzieć jej jak bardzo tęskniłem, mocno przytulić i nigdy już nie puścić.

Chłopaki na mnie naskoczyli: „Czemu tak się zachowałem? Przecież to moja przyjaciółka.” Bla, bla, bla. Była moją przyjaciółką. Zależało mi na niej, myślałem, że jej na mnie też.
„Pisałem z Rox na Skypie. Chciałbym ją zobaczyć ale miała zepsutą kamerkę. Pisaliśmy o tym jak nam się żyje i wgl. Pisałem o One Direction, o chłopakach, o tym jacy są. Ona opowiadała mi co się dzieje w szkole, co robią ludzie których uważałem za przyjaciół, a którzy nie odezwali się do mnie po tym jak wyjechałem. W którymś momencie przestała odpisywać. Martwiłem się. Dzwoniłem ale nie odebrała. Zostawiłem mnóstwo smsów i nieodebranych połączeń. To było dzień przed jej urodzinami. Mieliśmy dla niej niespodziankę.

2 dni i nadal nie dała znaku życia. Prosiłem mamę, żeby do niej zajrzała, sprawdziła co się stało. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego. 

Mama mówi, że wszystko gra ale Rox nie jest w stanie na razie się ze mną skontaktować. Nie jest w stanie? To gdzie jest, w szpitalu? Przecież telefonu można używać wszędzie. Czekam chociaż na głupi sms w którym będzie zwykłe „:]” lub najzwyklejsza kropka. Czy to tak wiele?

Minęły już 2 miesiące. Wiem, ze mama coś ukrywa. Próbowałem to z niej wyciągnąć ale jest twardsza niż skała.

Mimo, że odpadliśmy z X Factor, udało nam się podpisać kontrakt. Musieliśmy skasować wszystkie konta na wszystkich portalach. Dostaliśmy nowe numery telefonów. Od teraz wszystkie konta muszą być zweryfikowane czy coś. Jakieś duperele.

Chciałbym pojechać do Holmes Chapel ale Paul, nasz menager mi zabronił. 3 miesiące i nadal nie wiem co u Rox. Żyje? Nie wiem. Chcę z niż pogadać, muszę. Cały czas o niej myślę.
No cóż. To chyba koniec naszej przyjaźni. Jest już luty. 4 miesiące od rozmowy na Skypie, od jej urodzin i żadnej wiadomości. Jako One Direction jesteśmy coraz bardziej sławni. Chciałbym podzielić się moim szczęściem z Rox.

Taki spam na twitterze, że rzadko na niego wchodzę. Czasami coś napiszę, żeby się nie czepiali. Powoli mam już dosyć sławy. Nie mogę się przyzwyczaić do ciągłego łażenia paparazzi za mną. To naprawdę wkurzające.”

Gdy zobaczyłem dzisiaj Rox, bardzo się zdziwiłem. Nie zamieniliśmy ze sobą słowa przez pół roku. Zmieniła się. Jest bardzo chuda. Zbyt chuda. Ale piękna. Blond włosy urosły, teraz sięgają już do pasa. I ten uśmiech. Nadal działa na mnie z taka samą siłą. Tylko  jej oczy mnie martwią. To tak jakby jej ciało było młode, a mózg zmęczony życiem i przykrymi doświadczeniami. Jej lazurowe oczy, kiedyś pełne blasku i tańczących w nich iskierek, teraz są smutne i jakby 10 lat starsze.
Liam właśnie wrócił. Ciekawe gdzie był tak długo.
- Harry, musimy pogadać – zaczął już od progu. Miał smutną minę i jakby zaczerwienione od płaczu oczy. Opowiedział mi wszystko co usłyszał od Rox. Mnie i chłopakom. Nie mogę uwierzyć. Jak ja się zachowałem? Teraz sobie tego nie wybaczę. Straciłem ja raz na zawsze. Mogłem się sprzeciwić Paulowi i przyjechać do rodzinnego miasta. Mogłem znaleźć Rox i zmusić ją do wyjaśnień. Jest 2 w nocy, a ja nie mogę spać, bo o niej myślę. Zachowałem się jak palant. Teraz to wiem.
Liam mówił, ze straciła wszystkich. Dlaczego mnie tam nie było? Bo byłem zbyt zajęty śpiewaniem. Nic mi nie powiedziała, że jej babcia zmarła, chociaż na pewno bardzo to przeżywała.  Nie chciała, żebym się martwił. Okazałem się nic nie wartym egoistą.
Wszyscy się od niej odwrócili nawet ja. Kretyn ze mnie.
Liam nie dowiedział się od Rox kiedy wraca do Holmes Chapel lub czy w ogóle tam wraca. Z chłopakami zaplanowaliśmy wypad do mojego rodzinnego miasteczka za 4 dni. Pojedziemy na cały tydzień. Kupię Rox wielki bukiet lilii, jej ulubionych kwiatów i będę błagał o przebaczenie. Jest tego warta.
Wyczerpany myśleniem zasnąłem dopiero o 4 nad ranem.

*Oczami Rox*
W nocy kilka razy się budziłam. Miałam nieprzyjemne sny. Śnił mi się wypadek rodziców, i za każdym razem gdy ponownie zasypiałam, przeżywałam go na nowo i na nowo. Rano obudziłam się wyczerpana. Bolała mnie głowa. Corny jeszcze spała.
Zostałam u niej jeszcze jeden dzień. Dopiero w środę wieczorem wróciłam do domu. Zaprosiłam ja do siebie na weekend. Chce się jej jakoś odwdzięczyć. Pomogła mi. Czuję, że się zaprzyjaźnimy, o ile już tego nie zrobiłyśmy.
_____________________________________
'2 komentarze i pojawia się kolejny rozdział' - widzicie dotrzymuje obietnic. xd
Jak mi wyszedł ten rozdział to oceńcie sami. Myślę, że to opowiadanie, to najlepsza rzecz jaką napisałam do tej pory. I bardzo przyjemnie mi się ja pisze. Zdradzę wam, że przygotowanych jest już 14 rozdziałów. <3333
Przypominam o zakładce informowani gdzie możecie podać swoje 'namiary' jeżeli chcecie być powiadamiani :D