niedziela, 9 grudnia 2012

9. „Ale ty jesteś słodki”

[muzyka One Direction - Irresistible]


„- Dobra, weźcie wchodźcie – zaprosiłam chłopców do środka. Kogoś mi brakowało – Zaraz, gdzie jest Niall?”
- Corneli też nie ma – zauważył Zayn.
- Może zaczniemy poszukiwania od kuchni? – zaproponował Liam.
Miał rację. Horan stał przed otwartą lodówką. Chłopcy ochrzanili go, za zachowanie w obcym domu.
- Poza tym jadłeś prawie przez całą drogę – powiedział Louis.
- Louis, a wiesz, ze Roxi ma marchewki? – droczył się blondynek.
- Co?! Roxi mogę? Proszę! – zapytał brunet i nie czekając na pozwolenie zaczął wcinać swoje ulubione warzywo. 
- Czujcie się jak u siebie – powiedziałam.
- Oj, nie wiesz na co im pozwoliłaś – zaśmiał się Harry.
Spędziłyśmy z nimi cały dzień, wygłupiając się i śmiejąc. Około godziny 16 chłopcy poszli do domu Loczka rozpakować się. W tym czasie ja i Corny zrobiłyśmy przekąski i poszłyśmy się ogarnąć. O 20 zaczynał się wieczór filmowy. Banda wariatów zjawiła się punktualnie. Niall przyniósł nawet własne jedzenie, gdyby nam się skończyło. Wiedziałam że lubi jeść, ale ze aż tak? I do tego wcale nie tyje. Fajne ma, tez bym tak chciała.
Zaczęliśmy oglądać Amerykańską Dziewicę. Wyszłam na chwile do kuchni. Pod nogami kręcił się piesek od Harrego. Właśnie! Zapomniałam wspomnieć o moim nowym koledze. Jest to mały labladorek. Ma brązową sierść, a na głowie czarną plamkę, na samym czubku, pomiędzy uszami.
- Jesteś taki słodki – powiedziałam do zwierzaka.
- O mnie mówisz? – do kuchni wszedł Harry.
- No jasne Loczek – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nazwałaś go już? – wskazał na psa.
- Nie.
- A masz jakieś pomysły?
- Nie… Chociaż czekaj, mam jeden.
- Jaki?
- Pasuje Ci Curly? – spytałam pieska. Zaszczekał.
- Nie no, czekaj. Naprawdę chcesz go tak nazwać?
- Tak, a poza tym, spodobało mu się.
- No ale Curly? Naprawdę?
- A ty kota mogłeś Maurycy nazwać?
- Ale to co innego. Do niego pasowało to imię.
- Do mojego pieska też pasuje Curly.
- Tak? A co on ma niby kręconego?
- Oj tam od razu on. Ważne że ty masz.
- Haha. Lizus.
Podroczyliśmy się jeszcze kilka minut i wróciliśmy do salonu. Następnym filmem była Droga bez powrotu. Jako, ze nie przepadam za horrorami wzięłam poduszkę, żeby zasłaniać sobie oczy. Ale niezbyt wiele to dało. Siedziałam sama na fotelu koło głośników i za każdym razem gdy ktoś w filmie krzyczał ja podskakiwałam też z krzykiem. W końcu przeniosłam na podłogę koło kanapy do Nialla. Miał przynajmniej żarcie. Chłopcy specjalnie mnie straszyli ale postanowiłam wytrzymać do końca. Jeszcze tego pożałują, złe ludzie. Teraz nie będę mogła przez nich spać.

- - - - - - - - - - -
Obudziłam się cała spocona. Śniło mi się ,że jestem nawiedzana przez duchy itp. Nigdy więcej Paranormal Activity.  Bałam się zostać sama w pokoju. Zeszłam na dół, do kuchni napić się wody. Na kanapie w salonie spali objęci Louis i Harry. Chłopcy zostali na noc, bo byli zbyt leniwi, żeby przejść 10 metrów, które dzieliły dom mój i Hazzy. Liam, Zayn i Naill zajęli ogromne łóżko w sypialni moich rodziców. Byłam w tym pomieszczeniu może z cztery razy od ich wypadku. Zbyt dużo wspomnień jest związanych z tym miejscem. Pamiętam jak przychodziłam tam, b bałam się potworów spod łóżka, a mama opowiadała mi bajki o księżniczkach. Przy pierwszym remoncie rodzice kupili większe łóżko, żebym mogła z nimi spać.
Napiłam się wody i zdecydowałam ze pójdę spać do Corny. W gościnnym też jest w sumie duże łóżko, zmieścimy się.  Po cichu wślizgnęłam się pod kołdrę. Myślałam nad wydarzeniami dzisiejszego dnia aż w końcu Morfeusz zabrał mnie w swoje objęcia. Sny tym razem były przyjemne.

____________________________________________
Bardzo długo nie dodawałam nowego rozdziału i przepraszam, ze ten jest taki krótki ale za chwilkę pojawi się następny  <333333333333

1 komentarz: