piątek, 30 listopada 2012

6. „Pierwszy raz to komuś powiedziałam”

[muzyka Kayef - Nicht ist fur immer]


„Corny obejmowała mnie z jednej strony, a Liam z drugiej. Mieli w oczach łzy, ja także.”
- Ja … Roxanne ja nie wiedziałem, że to dlatego. Przepraszam – powiedział Liam.
- Nie musisz. Pierwszy raz to komuś powiedziałam. Ulżyło mi. Cały czas dusiłam to w sobie.
- Ale dlaczego nikomu się nie zwierzyłaś? – zapytała Corny.
- Nie miałam komu. Nie mam już nikogo z rodziny, a przyjaciele się ode mnie odwrócili.
- A babcia? Harry mówił ze masz babcię – pytał brunet.
- Ona też zmarła. 2 miesiące przed rodzicami.
- Jezu współczuję Ci. W przeciągu 3 miesięcy zawalił Ci się cały świat – powiedziała Corny przytulając mnie.
- Wiem. Szkoda że nie było przy mnie Harrego. Z nim zawsze i o wszystkim mogłam pogadać. A tak siedziałam w pustym domu i rozmawiałam z jego zdjęciem.
- A dlaczego potrzebujesz kasy? – zapytał Liam.
- Konta rodziców są dla mnie zamrożone dopóki nie skończę 18 lat. A cała kasa która była na moim koncie i w domu skończyła się. Harry był jedyną osobą do której mogłam się zwrócić o pomoc. Bilety kupiłam jeszcze przed tym całym chaosem. Miałam po prostu jechać na wasz koncert i dobrze się bawić. Nie wiedziałam że będę musiała zwrócić się z prośbą do Loczka.
- Nie sądzisz że Harry powinien się o tym dowiedzieć? – zapytała Corny – W końcu byliście przyjaciółmi. I na pewno chciałby wiedzieć dlaczego zerwał się wam kontakt.
- Widziałaś jak zareagował. Gdyby nadal chciał być moim przyjacielem to pozwoliłby mi się wytłumaczyć.
- On już taki jest. Po prostu wzbudziłaś w nim silne emocje – Liam i te jego mądrości.
- Nie mam siły się z nim kłócić i wątpię czy by mnie wysłuchał – powiedziałam zrezygnowana – Liam to pożyczysz mi tą kasę? Oddam Ci 10 października. Za pół roku.
- Spoko. Nie ma sprawy – powiedział i wręczył mi czek.
- Dziękuję – mocno go przytuliłam.
- Chodź do mnie – powiedziała Corny. Pożegnałyśmy się z Liamem i poszłyśmy w stronę domu blondynki.
- Roxi! Zaczekaj – usłyszałyśmy Liama. Chłopak podbiegł do nas i zapytał – Wymienimy się numerami?
- Ok – odpowiedziałaś. Później każde z was poszło w swoją stronę.
*Oczami Liama*
Naprawdę mi jej szkoda. Wszystko i wszyscy zwrócili się przeciwko niej. Jednak się nie poddała i za to ją podziwiam. Musze powiedzieć o tym Harremu. Zawsze się o nią martwił. Pamiętam jak się załamał gdy nie dawała znaku życia, był wrakiem, zombie. Powinien się dowiedzieć dlaczego tak się stało. A Roxanne? Jest bardzo ładna i miła. Stara się nie dać po sobie poznać jak jej ciężko. Jak opowiadała dzisiaj o wypadku to płakała lecz już 20 minut później próbowała się uśmiechać, żeby nie było mi i Corny smutno. Jest naprawdę niesamowita.
*Oczami Corneli*
  Jest taka otwarta, miła mimo tej całej krzywdy, która ja spotkała. Na szczęście nie poddała się i nadal walczy. Przyjechała zawalczyć o przyjaźń. Fakt, że średnio to wyszło ale wierzę, że uda im się odnowić znajomość. Teraz Roxi leży w moim pokoju i śpi. Nie miała siły na przebranie się ani prysznic. Gdy tylko jej głowa dotknęła poduszki – zasnęła. Starałam się ją rozweselić przez całą drogę głupimi żartami w stylu: „Przychodzi baba do lekarza a lekarz też baba” czy „Przebój na liście? Grabie xd” Przynajmniej uśmiechnęła się na chwilę. Ma cudowny uśmiech. Taa wiem gadam jak poparzona ale mówię prawdę.
Bardzo się do niej przywiązałam.
- - - - - - - - - - -
Siedziałam na schodach, przed domem Harrego. On wyszedł zza drzwi i usiadł obok. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było jak dawniej.
- - - - - - - - - - -
*Oczami Harrego*
„Jezu co ja najlepszego zrobiłem?” 
_______________________________________
Miałbyś koło 18 ale trochę się spóźniłam xd 
Wiem, ze to mały szantaż ale następny pojawi się wraz z 2 komentarzami pod tym :D
<333

środa, 28 listopada 2012

5. „Stwierdzili, że miał zawał”



„Noc. Pusta, spokojna droga. Nie widać żywej duszy. Nagle…  Szarpnięcie… Pisk hamulców… Mocne uderzenie… Chwila bezwładności… Plusk… Ostry, piekący ból w płucach… Ciemność…„

-Więc ten dzień zmienił wszystko. To był 9 październik 2011r. Dzień przed moimi urodzinami – zaczęłam –zaczęłam jeszcze raz. To bolało zbyt dużo wspomnień na raz.
- Pamiętam ten dzień. Harry cały czas chodził i prosił żeby do Ciebie pojechać – przerwał mi Liam. – Dobra już się zamykam – powiedział gdy z Corny zgromiłyśmy go wzrokiem.
- No więc było to dzień przed moimi urodzinami – zaczęłam po raz trzeci. Miałam nadzieję, ze tym razem nikt mi nie przerwie - Pisałam z Harrym na Skypie. Miałam wtedy zepsutą kamerkę i mikrofon więc nie mogliśmy pogadać. W którymś momencie zadzwonił telefon. Odebrałam. Usłyszałam, ze moi rodzice mieli wypadek – powiedziałam. Na samo wspomnienie po moich policzkach spłynęły łzy.

„Twoi rodzice mieli wypadek. Proszę przyjechać do szpitala  – usłyszałam.
- Czy żyją? – zapytałam ale połączenie zostało przerwane.
Co? Nie, to niemożliwe! Nie moi rodzice!
Wybiegłam z domu i pierwszą taksówką pojechałam do szpitala. Wbiegłam do budynku. Otaczały mnie białe ściany, smutni ludzie, przygnębiająca atmosfera. Na wózku właśnie wieźli jakiegoś chłopaka. Ciężkie pchnięcie nożem w brzuch. Wszędzie było pełno krwi. Nie miał szans na przeżycie. Szkoda bo był młody, max 19 lat. Podbiegłam do recepcji, a później na salę na której leżeli moi rodzice. Niestety już w czarnych workach. Nie żyli. Jak zginęli? Proste: „Tato miał zawał, gdy siedział za kółkiem. Uderzyli w barierkę mostu. Niestety ta nie wytrzymała, pękła i spadli prosto do wody. Wyciągnęliśmy już martwe ciała” – usłyszałam od lekarza.
Ale nie rozumiem. Jakim cudem ojciec miał zawał? Przecież był zdrowy, często chodził na siłownie, 3 razy w tygodniu biegał. Miał lepszą kondycję ode mnie.
Jak oni mogli? Dlaczego zostawili mnie samą?
Usiadłam załamana na schodach szpitala. W dłoni trzymałam telefon. Byłam zdenerwowana. Nie myśląc o tym co robię rzuciłam nim o jezdnie. Mocno. Jakieś auto po nim przejechało. Nie przejęłam się. Teraz nic mnie już nie obchodziło.
Boli jak ktoś umiera. To tak cholernie boli. Dlaczego oni? Dlaczego teraz? Dlaczego? Tysiące pytań bez odpowiedzi. Tysiące scenariuszy, w których wszystko kończy się dobrze. W mojej głowie panował chaos. Nie mogłam się skupić na jakiejkolwiek myśli na dłużej niż 5 sekund.
To był pierwszy raz jak się upiłam. Chciałam zapomnieć chociaż na chwilę. Cała zapłakana, z rozmazanym makijażem i zapuchniętą od płaczu twarzą poszłam do pierwszego lepszego monopolowego. Chociaż byłam nieletnia bez problemu sprzedali mi sześciopak  piwa. Czego się nie robi dla pieniędzy. Poszłam do domu. Po drodze potrąciłam kilku przechodniów za co dostałam opierdziel. To jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Weszłam do domu. Zataszczyłam piwo do salonu i poszłam poszukać czegoś więcej. W barku rodziców znalazłam jeszcze wódkę, a w szafce, w łazience tabletki nasenne ojej mamy. Nie chciałam się zabić. Chciałam po prostu szybko zasnąć. Wymieszałam wszystkie trunki i wzięłam 2 tabletki.  Wypiłam to wszystko. 6 piw i wódkę. Nieźle – pomyślałam. A później odpłynęłam.
Sen był przyjemny. Nawet bardzo. Nie wiem o czym ale wiem ze był radosny. Byłam tam z rodzicami i Harrym. Wszyscy byli przy mnie. Szkoda że rzeczywistość nie może być taka kolorowa.
2 dni później obudziłam się w szpitalu. I znów białe ściany. Wszystkie wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Przy łóżku siedziała mama Harrego. To ona mnie znalazła i zawiozła do szpitala. Dlaczego? A więc przyszła zobaczyć jak się trzymam po śmierci rodziców. Zawsze mogłam z nią pogadać i często to wykorzystywałam. Dobrze się dogadywałyśmy.  Znalazła mnie na podłodze w salonie. Wokół mnie walały się puste puszki i tabletki. W całym domu śmierdziało alkoholem. Przeraziła się, bo nie wiedziała ile tabletek wzięłam.  Dużo rozmawiałam z Anne. Ubłagałam ją żeby nie mówiła nic synowi. Nie chciałam go martwić. Mama Harrego pomogła mi także załatwić wszystkie formalności dotyczące pogrzebu. Właściwie to sama wszystko załatwiła, bo ja nie byłam w stanie.
Po wyjściu ze szpitala nie było kolorowo. Załamałam się. Przez miesiąc byłam jak zombie. Snółam się po domu w brudnych, śmierdzących ciuchach. Myłam się może z 2 razy w tygodniu, bo po co częściej? W mieszkaniu walały się brudne talerze i panował ogólny syf. Nie wychodziłam przez ten czas z domu. No tylko wieczorami po kolejną paczkę piwa. Nic nie jadłam. Schudłam 10 kilo.
Przez ten czas opuścili mnie przyjaciele. Abby wyprowadziła się do Nowego Yorku. Chciałam się z nią pożegnać, naprawdę ale zapomniałam o jej wyjeździe i wieczór wcześniej znów wypiłam zbyt wiele. Byłam nieprzytomna rano, tylko dlatego się z nią nie pożegnałam.  Nie chodziłam do szkoły więc James, Max, Nick, Taylor i reszta przestali się mną interesować. Zastanawiałam się czemu Harry nie dzwoni. No tak przecież rozwaliłam telefon a drugiego nie miałam.
Dopiero po 2 miesiącach się ogarnęła. Dotarło do mnie że musze wziąć się w garść i być silną. Nadal było mi ciężko ale zaczęłam chodzić do szkoły. Kupiłam nowy telefon. Próbowałam się z nim skontaktować ale nie odbierał. Usunął także Skypa i Facebooka. Wiedziałam ze ma konto na twisterze. Zaczęłam wysyłać do niego wiadomości ale wśród takiego spamu ich nie zauważał. Sprawdziłam co piszą o tym jego zespole. Woow, zrobili się naprawdę popularni. Zastanawiałam sie jak wiele mnie ominęło. Zaczęłam czytać wywiady z nimi, oglądać filmiki. Tworzyli bardzo zgraną paczkę. Zastanawiałam się czy Harry jeszcze o mnie pamięta. Czy wśród sławy, blasku fleszy pamięta jeszcze swoje dawne życie.”

- Widzisz Liam, ja naprawdę nie chciałam zakończyć tej przyjaźni. Samo tak wyszło – zakończyłam moją historię.
Corny obejmowała mnie z jednej strony, a Liam z drugiej. Mieli w oczach łzy, ja także.
___________________________________________
Wiem, że trochę długo czekaliście ale w końcu dodaję. Mam nadzieję, że się spodoba i dziękuje, za komentarze. To naprawdę motywuje do pisania :D
Następny rozdział w piątek około 18 .
xoxo
PS. Kto chce być informowany o kolejnych rozdziałach niech zajrzy tutaj ---> Informowani .
PPS Byłabym mega wdzięczna za polecenie mojego bloga na tt, waszych blogach czy cokolwiek. jeżeli ktoś by to zrobił to proszę napiszcie mi na tt czy w komentarzu --> Gdzie Jestem

niedziela, 25 listopada 2012

4. „Potrzebuję 10 tysięcy”

muzyka JoeBrooks ‘Holes Inside’


„… -Rox, to ty? – mówi zaskoczony.”

W tym momencie na sali zapadła cisza. Ma szczęście nikt nie wiedział o kogo chodzi. Ja tylko nieśmiało pokiwałam głową w stronę Harrego, patrząc w jego oczy. To trwało tylko chwilę. Później Lou szturchnął Loczka i koncert wrócił do normalnego porządku.
- Rox? Czemu on tak do Ciebie powiedział? Znacie się? – spytała zdziwiona Corny.
- Tak. Byliśmy przyjaciółmi przez dobre 8-9 lat – powiedziałam smutno.
- Naprawdę?
- Tak ale niestety później wszystko się popsuło.
- Przyjechałaś tu odnowić waszą przyjaźń?
- Nie, nie pomyślałam o tym. Nie wiem czy on chce mieć jeszcze ze mną do czynienia. Ja przyjechałam, bo muszę go poprosić o przysługę – czułam się głupio. Jakbym wróciła tylko po to aby go wykorzystać.
- Powiesz mi jaką? Może będę mogła pomóc.
- Dobrze. Ale wieczorem ok.? Jak już będziemy u Ciebie.
- Spoko – powiedziała z uśmiechem.
Po koncercie poszłyśmy do pokoju, w którym miałyśmy się spotkać z chłopcami. Dzięki Bogu za wejściówki VIP. Corny też taką miała. W pokoju było jeszcze kilkanaście innych dziewczyn. Gdy weszli chłopcy zaczęły krzyczeć tak głośno, ze zatkałam sobie uszy. Patrzyłyśmy się na nie z Corny jak na idiotki. Harry podszedł do mnie i powiedział:
- Rozumiem, że chcesz pogadać – miał smutny, taki jakby zmęczony głos.
- Miałam taką nadzieję ale w tym tłumie się nie da.
- To chodźcie – powiedział i zabrał nas do innego pomieszczenia.
- Jak skończymy rozdawać autografy i robić zdjęcia to wpadniemy. Poczekajcie.
Czekałyśmy na nich dobre 40 minut. Ale nie nudziłyśmy się. Rozmawiałyśmy i wygłupiałyśmy się.
- Cześć dziewczyny! – powiedzieli chłopcy wchodząc do pokoju.
- Cześć chłopcy – odpowiedziałyśmy i wszyscy wybuchli śmiechem.
Chwilę porozmawialiśmy, dostałyśmy autografy i zrobiłyśmy sobie zdjęcia z tymi bogami sexu.
- No więc czego ode mnie chcesz? – zapytał ostro Harry. Przestraszyłam się lekko.
- Ja… - zaczęłam niepewnie przeczuwając że nie spodoba mu się moja prośba.
- No czego? – ponaglał mnie.
- Prosto z mostu?
- Niczego innego nie pragnę.
- No więc potrzebuję pożyczyć 10 tysięcy. Oddam je za pół roku w moje urodziny.
- Wiedziałem! Po prostu wiedziałem, że nie przyjechałaś tu bezinteresownie.! Nigdy nie uważałaś mnie za prawdziwego przyjaciela, prawda?! To że jestem sławny to nie powód aby wyciągać ode mnie kasę! – krzyczał. Zszokowały mnie jego słowa. Naprawdę tak myślał?
-Nie prawda!  Zawsze uważałam Cię za przyjaciela. Najlepszego przyjaciela! Ta sytuacja jest naprawdę wyjątkowa. Przecież oddam Ci tą cholerną kasę! Musze po prostu przeżyć za coś pół roku zanim odblokują mi konta rodziców. Nigdy nie myślałam, że staniesz się takim egoistom, że będziesz taki wpatrzony w siebie! – wykrzyczałam ze łzami w oczach i wybiegłam stamtąd. Corny ruszyła za mną.

***Oczami Harrego***
I co ona sobie myśli? Że przyjedzie tu i wyciągnie ode mnie kasę? Jest aż taka fałszywa? Przecież jej rodzice dobrze zarabiają.  Ale zaraz… Czemu powiedziała że musi za coś przeżyć to pół roku? Liam pobiegł za nią. Miejmy nadzieję ze czegoś się dowie.

***Oczami Roxanne***
Nie miałam konkretnego celu. Biegłam po prostu przed siebie. W końcu zmęczona usiadłam na ławce. Corny znalazła mnie dopiero po paru minutach.
- Niezła z Ciebie sprinterka – próbowała mnie rozśmieszyć. Dopiero po chwili zobaczyła że płaczę.  Usiadła i po prostu mnie przytuliła. Pozwoliła spływać moim łzą o nic nie pytając i nie pocieszając mnie. Było mi to potrzebne. Po tym jak wszystkich i wszystko straciłam. Siedziałyśmy tak chyba z pół godziny.
- Tu jesteście. Już myślałem że was nigdy nie znajdę – usłyszałyśmy głos Liama.
- Po co tu przyszedłeś? Chcesz ja bardziej zdołować? – zapytała ostro Corny.
- Nie. Ja chcę jej pomóc. Jestem przyjacielem Harrego. Nie pozwoliłbym aby ktoś go skrzywdził. Ale wiem ze ty byś tego nie zrobiła, Roxanne. Dlatego chcę Ci pomóc.
- A jak mi chcesz pomóc?
- No dam ci 50 tysięcy.
- 50? Wystarczy mi 10. Nie musisz się aż tak poświęcać.
- Weź nie przesadzaj. Z 10 tysiącami nie będziesz musiała liczyć każdego wydanego grosza.
- Ty … Dziękuję – powiedziałam.
- Ale mam jeszcze pytanie. Powiesz mi dlaczego zerwałaś kontakt z Harrym?
- Że niby ja zerwałam kontakt? To on się nie odzywał! – uniosłam się.
- Spokojnie – uspokajała mnie Corny.
- To jak opowiesz nam? – zapytał Liam patrząc na mnie i Corny.
- Dobra tylko nie przerywajcie mi. Nawet jakbym się rozpłakała czy zacięła. Za długo to w sobie dusiłam. Może jak komuś się wygadam to będzie mi łatwiej – powiedziałam.
- Więc ten dzień zmienił wszystko – zaczęłam moją historię.

„Noc. Pusta, spokojna droga. Nie widać żywej duszy. Nagle…  Szarpnięcie… Pisk hamulców… Mocne uderzenie… Chwila bezwładności… Plusk… Ostry, piekący ból w płucach… Ciemność…„ 
_____________________________________
Nie kochacie mnie :[ ale ja was tak i dodaję nastepny rozdział.
Jeżeli czytasz - skomentuj. Dla Ciebie chwila, dla mnie smile na twarzy i motywacja do dalszego pisania.
Nastepny rozdział pojawi się w środę <3333

piątek, 23 listopada 2012

3. „Cześć jestem Harry. Zostaniemy przyjaciółmi?”

muzykaI’ll be tere for you

Naprawdę to łóżko jest bardzo wygodne. Wstałam o 12.  Po raz pierwszy tak długo spałam. Teraz idę z mamą do parku. Na szczęście nie jest daleko. Jestem coraz bardziej zadowolona z tej przeprowadzki. Tylko brakuje mi przyjaciół. Szczególnie tęsknię za Julią. Obym szybko się z kimś zaprzyjaźniła bo nie lubię bawić się sama – pomyślałam siedząc w piaskownicy. Budowałam zamek. Podszedł do mnie chłopiec z burzą loków na głowie.
- Cześć. Jestem Harry. Zostaniemy przyjaciółmi? – zapytał.
- Dobra.
- A mogę się z Toba pobawić?
- Jasne. Tylko weź swoje zabawki.
- Ok. To ja za chwilę wrócę – powiedział i pobiegł do mamy. Wrócił z wiaderkiem i grabkami.
- Jesteś tutaj nowa? – zapytał.
- Tak. Wczoraj przyjechałam. A ty długo tutaj mieszkasz?
- Od urodzenia. Ile masz lat?
- 7. A ty?
- 8. Dobra szkoda czasu na gadanie.
- Masz rację. Bierzmy się do roboty.
- Zamek sam się nie zbuduje – dokończyliśmy razem.
Całe wakacje spędziliśmy wspólnie. Codziennie się bawiliśmy. Poznałam też jego kolegów. Nie miał koleżanek, bo bał się dziewczyn. Powiedział mi że jestem fajniejsza od nich, że one wszystkie się malują i wyglądają strasznie. Po tych słowach przestraszyłam się lekko. Nie wiedziałam czego się mogę spodziewać w nowej szkole, a Harry jeszcze mnie straszy.  Ogólnie reszta chłopaków przekonała mnie, że Loczek przesadza, że na pewno uda mi się znaleźć przyjaciółkę. Z nimi też się zaprzyjaźniłam. Razem z Maxem, Nickiem, Jamesem, Taylorem, Jamesem, Chrisem i Harrym tworzyliśmy zgraną paczkę. Często chodziliśmy pograć w piłkę. Bawiliśmy się świetnie ale to z Harrym najlepiej się dogadywałam. Potrafiliśmy godzinami  rozmawiać nawet o niczym. Zwierzałam się z moich problemów i pomagałam mu rozwiązywać jego.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
W szkole było beznadziejnie. Harry miał racje. Nie znajdę tu przyjaciółki. Nie mamy z dziewczynami podobnych zainteresowań. Słyszę tylko jak gadają o ciuchach, butach, chłopcach. Chociaż nie, jest taka Abby. Cicha, spokojna, inna od tych roztrzepanych panienek. Nie rozmawiałam z nią jeszcze ale wydaję się fajna.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Zaprzyjaźniłam się z Abby. Dołączyła do naszej paczki. Chłopcy nie mają nic przeciwko. Jest naprawdę fajna.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Z Harrym nadal się przyjaźnimy. Niektórzy mówią że jesteśmy jak stare, dobre małżeństwo tylko bez tych wszystkich czułości. Znamy się już 7 lat. Dzisiaj miał 15 urodziny. W prezencie kupiłam mu kotka. Ale się ucieszył.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Harry był dzisiaj na spacerze z Maurycym. Tak nazwał swój urodzinowy prezent ode mnie. Niestety kotek zerwał się ze smyczy i wpadł pod samochód. Zdążyłam się już do niego przywiązać. Tak samo jak Loczek. Bardzo to przeżywa, w końcu opiekował się nim przez pół roku. Już nie będzie miał kto ocierać się o moje nogi w domu Harrego. I nie będzie miał mi kto grzać stóp jak przyjdę do niego na film.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _  muzyka The Fray - Heartless
- Powodzenia. Powalisz ich wszystkich na kolana – powiedziałam do przyjaciela.
- Do zobaczenia Abby. Nie zapomnij o mnie – powiedział Harry.
- Spoko. Jeszcze byś mnie w snach nawiedzał.
- Haha. Już tęsknie za Twoim humorem.
- Oj. Pakuj się już do tego pociągu wariacie, bo się rozryczę.
- Paa – powiedział po raz ostatni i dał mi buziaka w policzek.
No więc stało się. Czas się rozstać na dłużej. Naprawdę bardzo się zżyliśmy przez to 8 lat. Teraz ja mam już 15 a Harry 16. Usiadłam w tej samej piaskownicy, w której się poznaliśmy. Przed oczami przelatywały mi wszystkie chwile, które spędziliśmy razem. Te dobre i te złe, wszystkie jednak cenne. Łza spłynęła mi po policzku. Bałam się że nasza przyjaźń może nie przetrwać. Że też w tym momencie zebrało mi się na wspomnienia. Już mi go brakuje. Ciekawe czy będzie dzwonił jak obiecywał. W tej chwili zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Tęsknie – usłyszałam po drugiej stronie.
- Harry, wariacie – powiedziałam śmiejąc się przez łzy.
- Co? Już o mnie zapomniałaś prawda? –droczył się ze mną.
- Jakbym śmiała. O tych twoich cudnych loczkach nie da się zapomnieć.
- O Twoim uśmiechu także. Dobrze ze mam go na tapecie. Pomoże mi gdy złapię doła.
- Weź bo się zarumienię.
- Wtedy też słodko wyglądasz.
- Teraz to już buraka spaliłam.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
W szkole bez Harrego tak jakoś nudno. Wyjechał do tego swojego X-Factora. Zawsze o tym marzył. Dostał się do bootcampu. I zasłużył sobie na to. Ma niesamowity głos. Często ze sobą rozmawiamy.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Już po bootcampie. Harry i jeszcze jakaś 4 chłopaków zostali połączeni w zespół. Ona Direction. Super się zapowiada. Życzę im szczęścia. Szkoda tylko ze powoli kontakt z Harrym mi się urywa. Ma coraz mniej czasu, chociaż bardzo stara się go znaleźć. Jestem mu za to wdzięczna, ale jest mi smutno.  Dobrze ze mam Abby i chłopaków.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wiedziałam że tak, będzie po prostu wiedziałam! Fuck! I to jeszcze w takiej chwili. Gdy jest mi szczególnie trudno. Wszyscy naraz mnie zostawili.
„Prawdziwych przyjaciół poznasz gdy będziesz w potrzebie.” – tak mówią. Czyli że wszyscy oni byli fałszywi?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Jest coraz gorzej . . . . . . . .

___________________________________________
Mam nadzieję, ze się spodoba xoxo
3 komentarze=następny rozdział.

2.„Mamusiu naprawdę musimy się wyprowadzać?”



- Nie rozumiem dlaczego nikt nie słucha siedmioletnich dzieci – powiedziałam do rodziców oburzona.
- Bo one nie znają się a życiu kochanie – odpowiedziała mama.
No dobra wiem, mam tylko 7 lat. Wiem że jestem dzieckiem. Ale nie chce się wyprowadzać. Mam tu, w Londynie przyjaciół. I do tego mamy się wyprowadzić na jakąś wieś do Holmes Chapel. Ja nie chcę i już. Ale rodzice się uparli. Londyn jest zbyt fajny by go opuszczać. Wszyscy mówią, że jak na 7-letnią dziewczynkę jestem bardzo mądra więc rodzice mogliby wziąć pod uwagę także moje zdanie. Po co tata zgodził się na ten głupi awans? Przecież nic nam nie brakuje, kasy mamy dosyć. Ale oni chcą jej więcej i więcej. Dorośli są naprawdę bardzo dziwni. Tylko kasa i kasa. Ni c innego się dla nich nie liczy.

___3 dni później____
Super. Nie posłuchali mnie. Będę musiała mieszkać na jakimś zadupiu. I będę musiała zostawić przyjaciół. Ciekawie co ja bez nich tam będę robić. Zanudzę się na śmierć. Wyprowadzamy się już jutro. Nawet nie mam czasu pożegnać się z Julią. Dzisiaj cały dzień musiałam pakować swoje rzeczy. Jakby mama nie mogła tego sama zrobić. Cały czas stała nade mną i mnie pośpieszała, a sama nic nie zrobiła. Do tego kazała mi wywalić prawie połowę moich miśków i zabawek. Dom jest cały zawalony pudłami. Chciałabym się umyć ale mama zajęła łazienkę. Już 22. Ale jestem zmęczona. Chyba zasnę na stojąco…

___Następnego dnia___
Jedziemy autem już dobre pół godziny i brzuszek mnie boli. Mówiłam mamie ze chcę się zatrzymać bo mi niedobrze, a ona na to , że niedługo będziemy na miejscu i wytrzymam. Chyba naprawdę już niedługo tam będziemy, bo mijamy właśnie jakieś pola. Dobrze że są wakacje. Może uda mi się z kimś zaprzyjaźnić. Bałabym się iść do szkoły nie znając nikogo.
- Mamo czy naprawdę nie możemy wrócić do Londynu? – zapytałam z nadzieją. Może jeszcze da się to jakoś odkręcić.
- Nie, nie możemy. Już wszystko załatwione. Poza tym Holmes Chapel to naprawdę urocze miejsce. Zobaczysz spodoba Ci się – moje nadzieje legły w gruzach gdy mama to powiedziała.
- Ale…
- Przestań marudzić.
No tak dla nich liczą się tylko pieniądze. Usiadłam obrażona. Wątpię czy mi się tam spodoba. To pewnie jakaś wieś na której zanudzę się na śmierć.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
A jednak musze przyznać, że się myliłam. Tu jest super. Mamy śliczny piętrowy domek, z dużym podwórkiem. Naprawdę jestem zadowolona. Na rodziców przestałam się gniewać w momencie gdy pokazali mi mój nowy pokój. Jest w kolorach niebieskim i białym i pomarańczowym. Naprawdę ładnie to wygląda. I mam bardzo wygodne łóżko. Ogólnie dom jest duży i bardzo przestrzenny. Czy jakoś tak to rodzice nazywali. Nie wiem co to znaczy ale fajnie brzmi.

____________________________________________
No więc przepraszam, ze wczoraj nie dodałam rozdziału i że ten jest taki krótki. Zaraz dodam następny, żeby wam to wynagrodzić. 
PS Liczę na komentarze :D

środa, 21 listopada 2012

1. „Czas zdjąć maskę którą dzisiaj założyłam”


1. „Czas zdjąć maskę którą dzisiaj założyłam” [muzyka Just a dream cover]
Jechałam pociągiem z Holmes Chapel do Londynu. Byłam bardzo podekscytowana. W końcu zobaczę One Direction na żywo. Szkoda tylko że jadę sama. Marzyłam o tym wyjeździe od roku. Starałam się żeby rodzice się zgodzili. Miałam same 4 i 5, pomagałam im. Bilet kupiłam za swoje, oni tylko dołożyli kasę na podróż i nocleg.
Ale w tym pociągu tłoczno. Jakaś dziewczyna weszła do mojego przedziału. Usiadła koło mnie i zapytała:
- Mogę się przysiąść?
- Jasne.
- Jeżeli nie chcesz to powiedz. Nie obrażę się.
- Nie spoko. Siadaj – odpowiedziałam z uśmiechem. To ja chyba przekonało.
- Mam takie głupie pytanie. Jesteś może Directionerką?
- Tak! Skąd wiedziałaś? Ty też ich słuchasz? – zapytałam zaciekawiona.
- No raczej. Są boscy.
- A skąd wiedziałaś, że jestem Directionerką?
- Wiesz jesteś dosyć popularna na twitterze i masz fajne fotki. Twarz wydała mi się znajoma to zagadałam.
- Haha. Ja bym tak nie umiała do kogoś podejść.
- Też na koncert?
- Tak. Skąd jedziesz?
- Z Holmes Chapel. A ty?
- Ja mieszkam w Londynie. Wracam od cioci. I tez idę na koncert.
- Fajnie. A jakie masz miejsce?
Okazało się że mamy miejsca koło siebie. Przypadek czy przeznaczenie? Przegadałyśmy cała drogę do Londynu.
- A tak w ogóle to mam na imię Cornelia ale wszyscy mówią na mnie Corny – przedstawiła się dziewczyna.
- Ja jestem Roxanne. Możesz mówić mi Roxi lub Rox.
- Gdzie się zatrzymasz Roxi?
- W hotelu… - podałam jej nazwę i adres.
- A co byś powiedziała na nocleg u mnie? Nie gryzę a miałabym z kim pogadać i pójść na koncert.
- Super. Ale naprawdę mogę? Nie chcę się narzucać ani nic.
- Spoko. Nic się nie stanie. Zaraz powinien podjechać mój tata.

Corny jest super. Jest bardzo otwarta i miła. Jej rodzice tez są fajni. Nie mieli nic przeciwko, żebym została na noc. I miło się z nimi rozmawia. Zdziwiło mnie że są tacy wyluzowani.
Zamknęłam się w łazience. Czas zdjąć maskę którą dzisiaj założyłam. Po tym jak zobaczyłam przykład idealnej rodzinki w wykonaniu Corny i jej rodziców mam ochotę popłakać i poużalać się nad sobą. Zmęczyłam się udawaniem, ze u mnie wszystko gra. Nic nie było ok. Od śmierci rodziców. Wiem, minęło już trochę czasu ale nadal jest mi ciężko. Musze porozmawiać z Harrym może będzie stanie mi pomóc. Znaczy na pewno będzie, ale czy zechce mi pomóc?
Ktoś puka. Muszę się już ogarnąć.
- Zaraz wyjdę – krzyknęłam.
- OK. Ale musisz się pospieszyć bo za pół godziny wychodzimy – usłyszałam głos Corny.
- Dobra – powiedziałam i wyszłam z łazienki. Znów byłam uśmiechniętą dziewczyną.
- Tylko pół godziny? Nie zdążę. Pomożesz mi z włosami? – zapytałam.
Godzinę później stałyśmy już pod sceną. Tłum był ogromny. Z każdą chwilą pisk fanek nasilał się. W końcu chłopcy wyszli na scenę. Na początek standardowo WMYB, później UAN, I  wish, OT. Przy Moments się popłakałam. Nadszedł czas na pytania. Wysłałam im twe eta. Nikła szansa że go przeczytają. Pierwsze pytanie do Nialla: „Zatańczysz Irlandzki taniec?” Super mu to wychodzi. Chciałabym umieć to zatańczyć. Drugie pytanie do Louisa: „Wybrałbyś fanów czy marchewki?”
- Oczywiście że marchewki. Co za pytanie – powiedział z udawanym oburzeniem. Cała sala się zaśmiała. „Przyjechałam tu specjalnie z Holmes Chapel dla Ciebie Harry” – usłyszałam swojego tweeta. To Harry go odczytał, a teraz rozglądał się za autorką. Dzięki Bogu za miejsca blisko sceny. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Harry mnie rozpoznał.
- Rox? To naprawdę ty? – zapytał.
______________________________________
Rozdział, wiem bardzo krótki ale to miał być na początku prolog.. Wybaczcie. Nastepny jutro <33 
A i liczę na chociaż 2 komentarze :D
PS opcja dołączenia do obserwatorów jest dostepna na dole w stopce xd

niedziela, 18 listopada 2012

Prolog


Istnieje wiele cytatów o przyjaciołach.

"Przyjaciel to taki dziwny człowiek. Wszystko o Tobie wie, w szczegółach, a mimo to bardzo Cię lubi."
„Prawdziwa przyjaźń jest jak jedna dusza”.

Ja także kiedyś miałam przyjaciół. Pierwszych poznałam w Londynie. Byłam wtedy dzieckiem ale lubiłam ich. Gdy jesteśmy dziećmi wszystko jest takie proste.

„Wykreślić ze świata przyjaźń... to jakby zagasić słońce na niebie, gdyż niczym lepszym ani piękniejszym nie obdarzyli na bogowie.

Wystarczy podejść i się przywitać. Przyjaciela można poznać w drodze do sklepu, w piaskownicy, na placu zabaw, przed domem, dosłownie wszędzie. Trzeba tylko mieć oczy szeroko otwarte.

„Jeśli masz choć jednego prawdziwego przyjaciela, masz więcej niż Ci się należy

Pamiętam jak bałam się, że po przeprowadzce sobie nie poradzę, ale pojawił się on i wywrócił moje życie do góry nogami. Spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, że ludzie uważali nas za parę. To było dziwne, nie moglibyśmy być razem. Zbyt dobrze się znaliśmy.

„Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto jest przy tobie, kiedy wolałby być gdziekolwiek indziej.”

Tak bardzo się do niego przywiązałam. Czytaliście Małego Księcia? Jest tam takie bardzo piękne zdanie: „Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś”.

„Najlepszy rodzaj przyjaciela, to taki z którym możesz usiąść na ganku, nie mówiąc ani słowa i odejść z uczuciem, że to była najlepsza rozmowa jaką kiedykolwiek odbyłeś.”

Później niestety wszystko zaczęło się kończyć. Wyjechał spełniać marzenia i kibicowałam mu, chciałam być przy nim i wspierać go z całych sił ale nie mogłam. Los zadecydował inaczej. Wydarzenia, które rozegrały się w przeciągu chwili kompletnie mnie zmieniły.

„Przyjaźń jest wciąż za mało doceniana, ponieważ stanowi część naszego życia, a życie uznawane jest często za rzecz oczywistą do momentu, aż zaczyna szwankować.

Czasem żałuję, że nie mam czarodziejskiej różdżki i nie mogę cofnąć czasu, że nie mogę zmienić biegu wydarzeń.

„Trzeba coś stracić, by coś docenić, żeby odzyskać trzeba się zmienić”
„Wielu z moich przyjaciół stało się moimi wrogami”


Nie wiem jak potoczą się nasze dalsze losy ale potrzebuję szansy aby wszystko wytłumaczyć. Potrzebuję pomocy i wierzę, że mi nie odmówisz. Obiecywaliśmy stać za sobą murem ale chyba zaprawa nie wytrzymała próby czasu. Ludzie wyłamali się z szeregów i nie pozostał nikt na placu boju. Jestem sama z tym bólem ale nie załamuję się i idę do przodu. Niestety sama długo nie dam rady.

Farewell! God knows when we shall meet again.”
_______________________
Serdecznie zachęcam do komentowania :D Mam nadzieję, że was zaciekawiłam. Jest to blog o 1D ale to już pewnie wiecie z nazwy. xd