poniedziałek, 18 lutego 2013

24 „Najlepiej byłoby umrzeć… ale czy jestem dość odważna?”



(…) - Co… co to ma do jasnej cholery być?!! – z kuchni dochodził krzyk Harrego. Nie tracąc czasu pobiegliśmy tam. (…)

*Oczami Harrego*
Spojrzałem na Roxi robiącą kanapki. Mój wzrok powędrował na jej dłonie, później wyżej… na nadgarstki i przedramiona. Z wrażenia upuściłem szklankę.  Szkło rozprysło się na tysiące kawałków i rozsypało po podłodze. Chwilę później stałem już przy dziewczynie. Złapałem ją za nadgarstki.
- Co… co to ma do jasnej cholery być?! – krzyknąłem. Jej ręce zdobiły, a raczej szpeciły stare różowe blizny i pełno świeżych strupów.
- N-nic – wyszeptała Roxi i próbowała się wyrwać. Nie pozwoliłem jej. Chwilę później do kuchni wbiegli chłopcy i Corny zaniepokojeni moim krzykiem.
- Co się stało? – zapytał zdyszany Louis.
- Spójrzcie na to – podniosłem ręce przyjaciółki bardziej w stronę światła.
- Nie! Wyjdźcie stąd! To nic takiego – zaczęła się szarpać, a po jej policzkach poleciały łzy.

*Oczami Roxi*
Zaczęłam się szarpać. Gdy Harry zobaczył moje blizny, i gdy inni je zobaczyli poczułam się obnażona. Każde cięcie miało swoją własną historię, którą znałam tylko ja. Pokazanie im tego było… Czułam się jakbym stała przed nimi naga.
- Zostaw mnie! – krzyczałam do Loczka próbując uciec z kuchni. Reszta patrzyła się na mnie, a raczej moje ręce z otwartymi ustami. Kopnęłam Harrego z całej siły w piszczel. O dziwo podziałało, bo zwinął się z bólu na podłodze i mnie puścił.
- Ty debilu! – krzyknęłam patrząc jak leży na podłodze.  On podniósł na mnie wzrok, a po jego policzkach popłynęły łzy. Miałam ochotę podejść do niego i przytulić, ale zwalczyłam to w sobie. Wymijając osłupiałych chłopców w przejściu pobiegłam na górę. Nie znałam jeszcze rozkładu pomieszczeń więc otworzyłam pierwsze drzwi i przekręciłam zamek od środka.  Rozejrzałam się, prysznic, toaleta, wanna, ogromne lustro – tak, łazienka to dobra miejscówa.  Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Za drzwiami stali chłopcy z Corny i krzyczeli coś do mnie. Próbowali dostać się do środka  ale na szczęście im się to nie udało. Po chwili usłyszałam jak Harry podchodzi do nich i chyba prosi aby odeszli. Posłuchali go bez sprzeciwu. Już nie miałam siły płakać. W tym tygodniu zdarzyło się zdecydowanie zbyt dużo. Bolała mnie głowa. Położyłam się na zimnych płytkach. Zamknęłam oczy i próbowałam wyłączyć myślenie. Niestety pod moją czaszką panował kompletny chaos, którego nie umiałam uciszyć.
Czemu mi to zrobił?
Jak śmiał?
Debil!
Przyjechałam tu odpocząć i się rozerwać. Zapomnieć o wszystkim co było związane z Holmes Chapel. Ale teraz nic z tego. Pewnie zaczną mnie ciągać po psychologach i psychiatrach. Tamci stwierdzą, że powinnam się leczyć na stałe i wyląduję w wariatkowie czy w domu dla psychicznie chorych. Chociaż to chyba to samo.
„Przyjaciele”
Najlepiej byłoby umrzeć, ale czy jestem dość odważna?

*Oczami Nialla*
Jestem wstrząśnięty. To był straszny widok. Jej ręce całe pokryte bliznami, strupami. Czyli wtedy w kuchni mi się nie przywidziało. Ciekawe kiedy to zrobiła i DLACZEGO? Wiem, że Corny coś wie ale nic nie da się z niej jak na razie wyciągnąć. Powiedziała tylko: „Jeśli będzie gotowa to sama wam powie ale coś czuję, że tylko wierzchołek góry lodowej.” Taak, nie ma co, wiele nam to wyjaśniło.
Kurde! To już nie jest zabawa. Naprawdę się martwię, mimo iż z Roxi nie byliśmy jakoś bardzo mocno zżyci.

*Oczami Corny*
Rozumiem, że to nie takie łatwe zwierzać się z problemów, no ale do jasnej cholery jesteśmy jej przyjaciółmi! Nie ufa nam? Jest mi smutno i jestem tez na nią mega wkurwiona. To nie jest jakaś błahostka. Jak tylko otworzy te pieprzone drzwi to sobie z nią pogadam! Albo i nie… nie mogę na nią się wydrzeć.
W sumie to nie wiem co robić, chłopcy też. Siedzę w pokoju i płaczę. Nie potrafię zrobić nic innego. Dobrze, że mój (swoją drogą jak to pięknie brzmi) Nialler siedzi przy mnie. Nie wiem jakim cudem ale jeszcze nie przestraszył go ani rozmazany makijaż ani czerwona od łez twarz.

*Oczami Harrego*
Jak ona mogła to sobie zrobić? Czy naprawdę jest aż tak źle? Czuję, że zawiodłem na całej linii. Znowu. Nie wiem jak ale to wszystko przeze mnie. I w dodatku teraz nie wiem co robić. Oprócz tego, że musze pomóc jej. Mojej małej Roxi. Byłem przy niej zawsze odkąd tylko pamiętam. To ja byłem tym który wybił jej pierwszego mleczaka. To było w czasie zabawy w ganianego więc nie mścijcie się. A teraz nie wiem jak zareagować. Chciałbym ją przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że pomogę. Pomożemy wszyscy. Ale nie mogę tego zrobić przez te CHOLERNE drzwi! Nawet Zayn nie mógł ich wyważyć. No kurde! Nie wiadomo co teraz Rox strzeli do głowy. Jeszcze dodatkowo boję się, żeby nie zrobiła sobie kolejnej krzywdy. W końcu zamknęła się w łazience.
Tak w ogóle to o mulata też się boje. Wyszedł z domu wkurwiony trzaskając drzwiami tak mocno, że o mało nie wyleciały z zawiasów. Liam pobiegł za nim „w razie gdyby co”. Niall siedzi z Corny i ją pociesza, a Louis… nawet nie wiem gdzie jest. Chyba nie wbiegł z nami na górę. Ja pierdolę nooo!

*Oczami Zayna*
Zaraz wszystko i wszystkich zapierdolę. Ale najpierw wybiorę się do Holmes Chapel, do tych pierdzielonych gnojków spod sklepu. No zabiję na miejscu albo wezmę w tortury. Wiem, że to przez nich. KURWA!
Idę sobie chodnikiem, kopię wszystko co popadnie. „Mam dość! Teraz już złość trochę się ulatnia. Musze dokładnie obmyślić jakim sposobem najłatwiej byłoby ich zabić. Sam nie wiem czemu tak bardzo się wkurwiłem. Może dlatego, że nie mogę patrzeć na krzywdę bliskich mi osób? Roxi na pewno jest mi bliska. Ile razy się z nią wygłupialiśmy.”
Na chwile dałem się ponieść nie tak dalekim wspomnieniom. Gdy już powoli zacząłem się uspokajać ktoś złapał mnie za ramie.
- Chłopie zwolnij tempo! – usłyszałem Liama.
- Czego chcesz? – warknąłem.
- Luzuj, bo ja też jestem zdenerwowany, ale próbuję się nie wyżywać na wszystkich i wszystkim – odpowiedział spokojnie. Podziwiam go za to jaki jest opanowany. Ja tak nie potrafię i żadne „ammmmmmm” czy „ommmmmm” tu nie pomoże.
- Jak mam się uspokoić gdy ci gnoje… to przez nich… normalnie zapierdolę! – wykrzyknąłem i strzepnąłem rękę Liama z ramienia ale on ponownie mnie zatrzymał.
- Uspokój się! Jak, kto, gdzie, co? Może tak po kolei mi wszystko opowiesz?
- Dobra – odpowiedziałem zrezygnowany i poszliśmy w stronę parku.
Wy już znacie tą historię więc nie będę się powtarzać – narrator.

*Oczami Louisa*
Wyszedłem z domu od razu jak zobaczyłem rany. Wszystkie wspomnienia z dzieciństwa powróciły do mnie, w jednej sekundzie zalewając obrazami umysł. Nie jestem człowiekiem wybuchowym. Poszedłem do ogrodu gdzie usiadłem na bujanej ławie w altance. Popatrzyłem na swoją prawą rękę gdzie widniała mała i już blada blizna.
Raz moja koleżanka pocięła się w toalecie. A ja wszedłem do środka bo pani powiedziała żebym ją znalazł. To było w drugiej klasie podstawówki. Teraz zastanawiam się dlaczego to zrobiła. Pamiętam, że gdy ja znalazłem przeraziłem się i zapytałem „dlaczego?”. A ona powiedziała „żeby przestać cierpieć”. Poprosiła mnie też, abym nic nie mówił pani. Wtedy poczułem jakbym był od niej młodszy o parę lat, a przecież byliśmy w tej samej klasie.
Nie znam powodów Emmy ale wiem, że robiła to aby rozładować złość i frustrację. A dlaczego zrobiła to Roxanne?
Moja blizna wzięła się stąd, że raz postanowiłem spróbować czy ten sposób naprawdę działa. Przypominając sobie słowa Emmy „żeby przestać cierpieć” wziąłem kawałek szkła i lekko naciąłem skórę. Była to druga klasa gimnazjum, gdy przeżywałem właśnie pierwszy zawód miłosny. „Auuu!” – syknąłem czując tylko ból i pieczenie. Rana nie była nawet głęboka a cholernie bolało. Nie rozumiałem jak miałbym przez to przestać cierpieć. Byłem zdenerwowany na Emmę. Nie rozumiałem… Do tej pory nie rozumiem. I chyba nigdy nie będzie mi dane dowiedzieć się „dlaczego?”. Ale chciałbym pomóc. Nie lubię patrzeć na czyjś ból i cierpienie.
__________________________________________________
No i jak się podoba? :D Starałam się żeby wypadło dość dobrze, i nawet jestem zadowolona.
Mam nadzieje, że nie macie mi za złe, że Zayn trochę poprzeklinał? Chciałam wyrazić po prostu jego emocje. I to jaki ma charakter.
Jak wypadły wspomnienia Louisa? Podejrzewałybyście go o coś takiego? :D
Komentujcie proszę, bo to naprawdę motywuje, a ostatnio coś się lenicie.. Gdy widzę, że ktoś to przeczytał to mam ochotę jak najszybciej dodać kolejny. 
Spóźniłam się,  bo wczoraj nie miałam neta :[[
Do kolejnego (który będzie do taj pory najdłuższym) 
xoxo

4 komentarze:

  1. W końcu chłopacy się o tym dowiedzieli!
    czekam na następny rozdział. x

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł.... nieźle,mam nadzieje ze Corny powie im o tych fotkach.A to że Zayn przeklinał.dziewczyno przynajmniej wiadomo jak bardzo się wkurwił(przepraszam,ale chyba tylko to słowo tu pasuje).Dziwne tylko czemu Harry o to się obwinia,ale może to po części jego wina.Bo gdyby zaiteresował się faktem że zerwala kontakto i przyjechał do Holmes Chapel to byłoby inaczej....Czekam na n.n i przepraszam ze u mnie nic się nie pokazuje ale postaram się coś dodac w najbliższych dnia:) Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo ja! Ale emocje!!! Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper !! Nie mogę się doczekać co będzie dalej ;d

    OdpowiedzUsuń