sobota, 2 lutego 2013

21 "Gdy zaczęło szczypać, podskoczyłam i zaczęłam biegać po łazience, próbując jakoś zmniejszyć tym ból. "



„(…) Szłam przez ciemny las. Było zimno i padało. Otaczała mnie mgła.
- Harry gdzie jesteś?! – wołałam przyjaciela. Szukałam go w tym lesie. Tyko dlaczego? Przecież on jest w Londynie. Nie ma żadnej szansy, że mnie uratuje, że się tutaj pojawi – Harry! To nie jest zabawne! Wyłaź natychmiast!
To było dziwne. Wiem, że go tu nie ma, a jednak nadal wykrzykuję jego imię. Nagle usłyszałam za sobą szelest liści i kroki. Ciche, jakby ktoś się skradał. Zaczęłam uciekać. Liście i gałęzie smagały moja twarz gdy biegłam w nieznanym kierunku. Kroki cały czas były za mną. Jeszcze chwila i mnie złapią! Potknęłam się o wystający korzeń i upadłam. Nie zwracając uwagi na ból w kostce szybko wstałam i biegłam dalej. Chciałam jak najszybciej się stąd wydostać. Las mnie przerażał. Drzewa wyglądały jakby miały duszę i jakby kontrolowały wszystko wokół. Bałam się. Nadal słyszałam kroki podążające moim śladem, tylko teraz były wyraźne i głośne. Wybiegłam na polanę, na środku której stał mały, drewniany domek. „Uff, może ktoś tam będzie” Gdy chciałam wbiec na pierwszy schodek…”
Obudziłam się.

Znacie to dziwne uczucie, gdy we śnie próbujecie wejść po schodach, nie trafiacie nogą na stopień, spadacie i chwile później budzicie się we własnym ciepłym łóżku? Dziwne prawda? Niektórzy snują opowieści, że w tym czasie jesteśmy porywani przez kosmitów. Możecie mi nie wierzyć ale trafiłam kiedyś na taką hipotezę, gdy przeglądałam różne strony w sieci. Haha, czego to ludzie nie wymyślą.
A wracając do tematu, obudziłam się i szybko usiadłam. Zrobiło mi się zimno. Księżyc świecił na niebie, była pełnia. Szkoda, że nie wzięłam aparatu. Zebrałam się i ruszyłam do domu.
Gdy tylko przekroczyłam próg, od razu powitał mnie Curly. Pogłaskałam go i poszłam przygotować sobie kąpiel. Gdy się myłam dostrzegłam jak wielkich szkód dokonałam na swoim ciele. Wiem, że nie powinnam się ciąć ale inaczej sobie nie radzę. Rany były bardzo widoczne. Z niektórych jeszcze wolniutko sączyła się krew. Już nie czułam takiego spokoju jak wtedy gdy się cięłam. Teraz byłam wkurzona na siebie. Za to, że jestem taka słaba. Martwiłam się, czy chłopcy i Corny to zauważą. A może nie powinnam jechać? Niee, głupi pomysł. Ja bez nich nie wytrzymam. Muszę się z nimi zobaczyć. Może dadzą mi siły aby przetrwać następny tydzień szkoły. Ale Harry gdy to zobaczy wpadnie w furię. Wolę o tym nawet nie myśleć. Znów się będzie obwiniał, a nie ma nawet za co. Poszłam spać obawiając się następnego dnia.

Rankiem obudziły mnie promienie wpadające przez niezasłonięte okno. Naciągnęłam poduszkę na głowę i obróciłam się w drugą stronę, aby mnie nie raziły w oczy. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że pora szykować się do szkoły. Niechętnie opuściłam cieplutkie łóżko. Gdy tylko wyszłam spod kołdry moje ciało owiał chłód. Mimo, iż był kwiecień, pogoda nie należała do najcieplejszych. Poszłam pod prysznic. Znów powróciły do mnie obrazy poprzedniego dnia. Spojrzałam na rany, które zaczęły się powoli goić. Owinęłam się ręcznikiem i wyciągnęłam małą apteczkę. Szczypało gdy woda utleniona weszła w kontakt z moją skórą. Syknęłam. Ta rana jeszcze nie była najgorsza. Dopiero przy jednej, która ropiała poczułam prawdziwy ból. Gdy zaczęło szczypać, podskoczyłam i zaczęłam biegać po łazience, próbując jakoś zmniejszyć tym ból. Zatrzymałam się naprzeciwko dużego lustra. Widok mojego ciała mnie przeraził. Na brzuchu, ramionach i nogach miałam siniaki. Szyja, łokcie i dłonie były podrapane. Już teraz wiem dokładnie dlaczego jestem taka obolała. „Jeszcze mu pokażę” – postanowiłam sobie. Zamierzałam zemścić się na Chrisie. Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ani kiedy ale ten debil poniesie konsekwencje odpowiednie do czynów. Wyszłam z łazienki i ubrałam się w kremowe rurki, białą bluzkę z kołnierzykiem i miętowy sweterek. Tak trochę jak nie ja. Ale podobał mi się ten strój. W uszy „wpięłam” małe kolczyki ukazujące trupie czaszki. No przecież jakiś akcent mnie musi być. Spakowałam szybko potrzebne rzeczy do czarnej torby z ćwiekami i zapominając o śniadaniu wyszłam szybko z domu. Pobyt w łazience trwał dość długo i zostało mi 20 minut do rozpoczęcia lekcji.
Niechętnie przemierzałam kolejne ulice. Nie chciałam tam wracać, szczególnie po ostatnim wydarzeniu. Ale musiałam. Kuratorium nade mną „czuwa”. Szkoda tylko, że nie potrafią zauważyć jak wielką krzywdę wyrządzają mi inni. Dość tego użalania się nad sobą. Poradzę sobie.

Przeszłam przez drzwi szkoły jeszcze przed dzwonkiem. Wszyscy jak na komendę się na mnie spojrzeli. „Czyżby ich olśniła moja osoba? Haha, Roxi ty to masz marzenia” – powiedziałam do siebie w duchu. Bezczelnie się na mnie gapili i nawet nie odwracali wzroku gdy podchwytywałam ich spojrzenie. Czułam się jak zwierzę w klatce. Kierując się do szafki ruszyłam wyprostowana środkiem korytarza. Nie będę się chować jeżeli wszyscy i tak się na mnie patrzą.
- Nie, to niemożliwe. Na zdjęciu ma większe – usłyszałam rozmowę, a właściwie jej fragment. Jakieś 2 wytapetowane lalunie patrzyły się na moje cycki. „Kurwa o co tym ludziom dzisiaj chodzi? Jakie zdjęcie? Dobra to jest naprawdę dziwne.”  Po raz pierwszy byłam na widoku, czułam się jak n lini frontu. Wcześniej jak w klatce, teraz jak na froncie.
Podeszłam do szafki odprowadzana spojrzeniami innych. Pewnie niedługo dowiem się o co chodzi.
Otworzyłam kłódkę i wysypały się na mnie setki kartek papieru. Było na nich… Nie to nie możliwe! Cholera!
______________________________________________________
Do dupy rozdział. Wiem i przepraszam za niego. Nie mam głowy do pisania ale się starałam. A w następnym możecie spodziewać się:
- wyjaśnienie, co wysypało się z szafki Roxi,
- Roxi w Londynie,
- zakupów! xd
Rozdział dla Darcy Lloyd i Kingla357.

Smutno mi bo pod ostatnim były tylko 2 komentarze, i jeszcze dlatego, że nie jadę na koncert JB.
Proszę aby każdy kto przeczytał napisał chociaż głupią "." (słownie - kropkę) w komentarzu.
Do za tydzień!

6 komentarzy:

  1. urgburgbj, co tu dużo mówić. świetny, jak zawsze ! :)
    szkoda tylko, że taki krótki. ;__;
    nie smutaj, ja też nie jadę na koncert biebsa . :'(
    do następnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;3 jestem ciekawa co dokładnie wysypało się z jej szafki ;d domyślam się, ale to nie musi być to;) Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Domyślam się co się wysypało z jej szafki Ally xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Obudzila się. Już myslałam ze po tym cięciu się to trafi do szpitala albo coś gorszego:) Przepraszam ze ostatniego nie skomentowalam ale czytalam go na telefonie i nie mialam jak dodac komentarza a potem wylecialo mi z glowy:) Jestem ciekawa co wylecialo z szafki. Mam dziwne przeczucia ze to jest fotomontarz jej zdęć albo nago albo co innego ale moze mi sie tylko wydaje.... Mam nadzieje ze Hazza i reszta wkońcu zauważą co się u niej dzieje i jakos jej pomoga bo widac ze z dnia na dzien jest tylko co raz gorszej u niej w szkole. Niedlugo potnie sie do tego stopnia ze nie przezyje albo ja pobija az tak..... Czekam na n.n. z niecierpliowscia:) Pozdrawiam Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz znalazłam tego bloga i od razu go zaczęłam czytać. Jest świetny i masz wielki talent. Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kropka kropka haha fantastyczny rozdział spoko wyluzuj za bardzo do siebie bierzesz fakt ze masz malo komentarzy wiem późno czytam ale dopiero to znalazlam

    OdpowiedzUsuń